sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 15

Noah był z siebie bardzo zadowolony. Już od dwóch tygodni obserwował swojego najmłodszego syna i na nowo stawał się dumny. Eric uczył się pilnie bo czasu było coraz mniej. Pomagał w domu i spędzał czas ze swoim najlepszym przyjacielem. Wydawało się też że zapomniał o wilkołaku a to była najlepsza wiadomość. Szykował się też do wyjazdu z Kelly. A cała rodzina przypomniała sobie nagle że Emma w tym roku wychodzi za mąż i na nowo wznowili przygotowania.
Czego jednak ojciec nie wiedział to że Eric spędzał każdą noc w chatce w lesie. Przez tych kilkanaście nocy zaczynali się coraz lepiej poznawać. No i odkrywali że mają jednak wiele ze sobą wspólnego. Lubili  podobne filmy, to samo jedzenie i nawet przekonywali się nawzajem do muzyki. A co najważniejsze to fakt że mieli bardzo podobne podejście do życia. Owszem Logan był doświadczony, starszy i dojrzalszy ale marzył o stateczności o rodzinie i o ukochanej osobie z którą chciał spędzić życie. I taką właśnie miał. Eric mimo wszystko nigdy nie zamierzał się wyszaleć. Zawsze chciał po prostu z kimś być kochać i być kochanym. Trochę mimo wszystko martwiło go to że mężczyzna był tak doświadczony. Logan jednak za każdym razem zapewniał go że uczy się szybko i nikt nigdy nie robił mu tak dobrze jak on. W to chłopak jednak nie do końca wierzył mimo to uśmiechał się i przytulał do niego.

Tej nocy oglądali jakiś wyjątkowo krwawy horror tulili się do siebie i jedli tony śmieciowego jedzenia gdy nagle ktoś zapukał do drzwi
-Chyba nikt nie wie że tu jesteśmy?- Logan podniósł się niechętnie i założył swoją koszulę. Tu siedzieli w samych bokserkach
-Oczywiście że nie- i chłopak usiadł ale zakrył się tylko kocem- Może to jakiś bezdomny czy coś?- Przygryzł wargi
-Nie ruszaj się stąd- pocałował go czule i poszedł otworzyć.
-Logan McCoy- w progu stał przystojny 20 kilkuletni chłopak- Nie sądziłem że cię tu znajdę
-Felix- warknął starzy mężczyzna- Co ty tu robisz?
-Byłem w okolicy i spotkałem twojego tatę. Więc zacząłem węszyć- wszedł i dopiero teraz zobaczył że siedzi tu ktoś jeszcze - A co to za mały kociaczek?- Zapytał zbliżając się do łóżka. Wilkołak zareagował od razu i odepchnął tamtego na ścianę
-On jest mój- wyszczerzył kły. Tamten zaczął się śmiać.
-Zakochany... tego się nie spodziewałem. Ktoś skradł twoje serce.... Ale czemu się kryjecie?- Zapytał i usiadł na jednym z foteli
-Bo nasze rodziny się kłócą- mężczyzna wzruszył ramionami- Chyba nie masz zamiaru zostać tu na zawsze?
-Logan kto to?- W kocu zapytał Eric i wstał szukając własnych ubrań
-To mój stary znajomy- przyciągnął go do siebie- Jak ty nas znalazłeś?
-Każdy kto miałby dość rozsądku mógłby to zrobić- wyznał i zapalił papierosa- To siedzicie tu nocami tak?- Felix nie przestał oglądać ślicznego ciała chłopaka. Zdziwił się też że Logan właśnie go okłamał. Przecież nigdy nie krył swoich byłych kochanków. Nawet jeśli był z nim tak jak w ich przypadku dwa tygodnie. Stary znajomy warknął na niego nagle- Spokojnie tak tylko patrzę. Ja wiesz również jestem w związku- wyprostował się dumnie- Mimo to wpadłem do starego kumpla żeby się trochę zabawić- mrugnął ale na prawdę nie miał niczego złego na myśli. Oni jako para nigdy by nie przetrwali. Za to przyjaciółmi byli dobrymi
-Teraz mam inne plany- pocałował chłopca bo wiedział że ten czuje się odstawiony na boczny tor- I byłbym ci wdzięczny...
-Logan a może ja was zostawię- Eric wyplątał się z jego objęć. Był świadom kłamstwa ukochanego.
-Skarbie noce są dla nas- silna ręka posadziła go na łóżku- Porozmawiamy później i lepiej zatrzyj ślady
-Już mnie nie ma- Felix wstał i wyszedł. Raz jeszcze patrząc na starego kumpla. Musiał z nim o tym porozmawiać i to szybko. Dowiedzieć się wszystkiego.

Gdy zostali sami  nastała cisza.
W końcu po kilku chwilach Eric odchrząknął i odwrócił się do mężczyzny
-Byliście razem- nie zapytał tylko stwierdził
-Kochany mój- wilkołak posadził go sobie na kolanach- wiesz że miałem wielu ale nikt nawet nie zapadł mi w pamięć. Eric nie chciałem ci mówić o wszystkich  moich byłych...
-Ilu ich było? Koło 10?- Wiele rozmawiali i  to o wszystkim ale jakoś od pierwszego wyznania nigdy do tego nie wracali
-20... coś koło tego- mężczyzna spuścił nagle wzrok- nie mają jednak żadnego znaczenia. Pamiętaj tylko ty się dla mnie liczysz- wziął go za rękę i bał się przez chwilę że ukochany od niego ucieknie
-Chciałem tylko wiedzieć- powiedział powoli- Nie będę się tym zadręczał. Każdy ma jakąś przeszłość- mimo to Eric zastanawiał się czy dobrze robi przyjmując wszystko tak spokojnie
-Kochany mój- patrzył mu teraz w oczy
-Logan wszystko jest dobrze- zapewnił go i pocałował w policzek- Tylko wiesz... trochę dziwnie że on nas znalazł. Muszę założyć nowe  zaklęcia.
-To już jutro rano- znów się rozebrał- Dołączysz do mnie?
-Oczywiście że tak- wsunął się pod koc- Mamy tak mało czasu  nie chcę spędzać go na kłótniach- pocałował go znowu
-A w domu jak?- Wiedział że obaj ojcowie się uspokoili ale był pewny że coś jeszcze wymyślą i tego się obawiał
-Jestem idealnym synem ale kiedyś będę musiał wyznać mu prawdę- położył głowę na piersi mężczyzny. Ten pocałował jego miękkie włosy
-Poradzimy sobie. Znów włączył film. A Felix... jest bardziej dobrym kumplem niż czymkolwiek innym
-Dobrze bo i ja potrafię być zazdrosny- zrobił zaciętą miną i Logan nie mógł się powstrzymać przed pocałowaniem go. Był taki słodki i śliczny. Zapragnął znów go mieć. Chociaż tylko trochę.
-Mogę?- Zapytał go wibrującym szeptem pieszcząc delikatnie sutki
-Nie jeśli ja zrobię to pierwszy- nagle to Eric siedział mu na biodrach i dotykał po gorącej klatce piersiowej. Znak na jego obojczyku zaczął wibrować i chłopak zamruczał z przyjemności. Logan uśmiechał się do niego i pozwolił by ukochany prowadził. Każdy dotyk sprawiał mu więcej i więcej przyjemności. Było im coraz lepiej z każdym dniem i miał nadzieje że w Londynie spędzą ze sobą cały czas. A wyjazd już za trzy dni. Czego chłopak nie wiedział a co ustalił już z jego siostrą to zamówił pokój w dobrym hotelu i masę atrakcji.
-Hej nie odpływaj beze mnie-Eric ugryzł go w wargę
-Wybacz rozmarzyłem się- ucałował go- Więc co teraz ze mną zrobisz?
-Zobaczysz mój drogi zobaczysz- i zsunął się by mieć twarz tuż przy jego rozporku- Przygotuj się na wspaniałe doznania
-Z tobą zawsze- położył ręce pod głowę i poddał się pieszczocie. On wierzył że wszystko będzie dobrze i będą razem mimo wszystkich przeciwności a na ich ślubie będą obie rodziny. Nagle przestał myśleć o czymkolwiek innym. Zwinny język  owinął się wokół jego przyrodzenia i wszystko inne przestało się liczyć.
Eric był w tym coraz lepszy i za każdym razem gdy słyszał stłumiony jęk z ust doświadczonego mężczyzny uśmiechał się w duchu. I on miał plany co do ich wyjazdu. Zaczął ssać mocniej i szybciej.  Za chwilę za parę sekund posmakuje ukochanego.


niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 14*

Eric czuł że płonie.  A niczego jeszcze nie zaczęli. Zdawało mu się że każdy nawet najmniejszy ruch dłoni na jego  ciele pozostawia gorące znaki. A mężczyzna wcale się nie spieszył. Bardzo powoli ściągał z niego każdą część garderoby. Całował go bez opamiętania rozpalając jeszcze bardziej. Chłopak w pewnym momencie jęknął. Logan od razu oderwał się od jego brzucha i spojrzał w oczy.
-Wszystko dobrze?- Zapytał łagodnie ale w oczach miał przestrach
-Bardzo- szepnął i uśmiechnął się- Tylko....
-Powiedziałem że dziś zrobimy to tak jak należy- zaczął rozpinać mu spodnie. Nieprzerwanie patrząc w oczy. Jego wilk raz po raz chciał się wyrwać. Pragnął go z każdą chwilą coraz bardziej. Ale trzymał go na wodzy tym razem chciał go kochać a nie zaspokajać żądze. Mimo że wiedział iż ukochanemu bardzo by się to podobało. W końcu Eric leżał na pościeli całkiem nagi. Aż zamruczał. W zasadzie podczas pierwszego razu niewiele widział i aż wstyd było się przyznać ale niewiele pamiętał. Teraz mógł go podziwiać na spokojnie a było na co patrzeć. Był szczuplutki owszem i nieopalony ale taki piękny. Za kilka lat gdy jeszcze zmężnieje będzie jeszcze wspanialszy. Zagryzł wargi i zacisnął pięści żeby nie zrobić czegoś głupiego. Jego wzrok padł na erekcję ukochanego. Oblizał wargi i sam zaczął się rozbierać. Musiał go mieć. Jedna dłoń chłopaka zsunęła się w dół
-Moje- warknął Logan i jednym szybkim ruchem zdarł własne spodnie. Usadowił się między rozłożonymi nogami ukochanego i uśmiechnął
-Jesteś taki piękny- błądził dłońmi po jego udach i brzuchu- I młody....- przygryzł wargi- Jesteś pewny że to mnie wybrałeś?- Musiał zapytać. Mimo wszystko zadawał sobie sprawę że Eric wchodzi dopiero w dorosłe życie i nie ma żadnych doświadczeń.
-Oczywiście- podniósł się i pocałował go delikatnie w usta- Zresztą przecież i tak mnie nie wypuścisz- mrugnął do niego
-Nie... ale kocham cię i jeśli...-nie potrafił dokończyć zdanie. Nawet trudno było mu o tym pomyśleć. Mimo to chłopak zrozumiał.
-Logan zatrzymaj się na chwilę- tym razem usiadł i ujął dłoń mężczyzny zaskoczyło go nagle jak duże były w porównaniu z jego- Wiem jakie są tego konsekwencje. I nie wchodziłbym w żadne związki z wilkołakiem gdybym nie wiedział czym to wszystko grozi. Mimo że jestem młody mam swój rozum i potrafiłbym się obronić jeśli bym tego.. ciebie nie chciał. A teraz już mnie kochaj bo mi zimno- znów się położył. Logan uśmiechnął się i znów zaczął myśleć tylko o najbliższych chwilach.
Znów zaczął go całować. Najpierw po twarzy później po szyi. A jego dłonie błądziły po udach, i w końcu jedna z jego rąk zahaczyła o nabrzmiały członek chłopaka. Eric wypchnął biodra do przodu i jęknął.
-Mój piękny- sapnął mężczyzna i zaczął go pieścić. Druga ręka powędrowała do jego dziurki. Gdy tylko zagłębił się w te niemal nieznane tereny reakcja była niemal natychmiastowa. Ciało Eric;ka zadrżało. A Logan poczuł że nie wytrzyma długo zanim będzie musiał złączyć ich na nowo. Chłopak czuł podobnie dlatego mimo że pieszczoty i pocałunki były wspaniałe nie był w stanie czekać dłużej. Musiał po prostu musiał przyspieszyć to wszystko.
-Logan-jęknął gdy mężczyzna zacisnął delikatnie zęby na jego lewym sutku i wsunął pierwszy palec w ciasne wejście- Proszę. Już dość
I przez kilka sekund wilk rozważał tą możliwość ale zdał sobie sprawę że wcześniej  ukochany już ucierpiał i tylko pokręcił głową. Eric sapnął sflustrowany i znów poddał się pieszczocie. Pisnął gdy do pierwszego palca dołączył drugi. Ale mężczyzna znalazł w jego wnętrzu ten jeden specjalny "guziczek" i znów odpłynął. Zrobiło mu się gorąco i oczy zaszły mgłą. Nie zorientował się również że miał teraz w sobie nie dwa a trzy palce. Usta stają się coraz bardziej niecierpliwe. Wiedział że za chwilę już za kilka sekund będzie mógł poczuć  ukochanego w sobie.
I nie pomylił się. Gdy tylko po raz kolejny był na granicy orgazmu udało mu zorientował się że w końcu palce zastąpiło coś większego coś twardszego i mężczyzna nagle znalazł się bliżej niego.
-Nie boli prawda?- Zapytał
-Nigdy- odpowiedział i raz jeszcze wypchnął biodra do przodu. Ogromny członek wszedł do samego końca. Syknął cichutko ale wciąż kołysał swoim ciałem. Nie chciał żeby to się skończyło i to dlatego że Logan myśli że coś go boli. Wiedział że wilk to usłyszał ale nie zareagował. Być może i on sam zabrnął w przyjemność już za daleko. Mężczyzna starał się poruszać powoli, delikatnie. Jakby to był ich pierwszy raz, robić to z całą miłością jaką ma dla chłopaka. Nie udało mu się to jednak.
Był na samej granicy orgazmu gdy podniósł głowę i spojrzał w roziskrzone oczy.
-Dziś biorę cię po raz pierwszy i na wieki- Eric przełknął ślinkę. Teraz go Naznaczy.
-Tego pragnę- uśmiechnął się czule i pogłaskał go po policzku. Twarz mężczyzny zmieniła się. Oczy zrobiły się czerwono złote. Uszy zmieniły kształt. Czuł że długie paznokcie wbijają mu się w ciało ale największe zmiany zaszły przy jego ustach. Wydłużyły się nieznacznie i przez kły wargi nie mogły się domknąć. Eric wysunął szyję ale Logan pochylił się tak że miał twarz nad jego obojczykiem. Polizał spocone ciało i wbił w nie zęby. W tym samym momencie Eric doszedł w głośnym krzykiem. Logan zamruczał coś w starym celtyckim języku i jego ciałem również wstrząsnął orgazm.
Po jakimś czasie gdy ich oddechy się uspokoiły mężczyzna zmienił ich pozycję i chłopak leżał teraz na jego piersi zmęczony ale szczęśliwy.
-Czemu zrobiłeś go tam?- Zapytał Eric. Zachichotał gdy tylko poczuł czułe dłonie na swoim karku
-Jest intymniej-ucałował go  w czubek głowy
-Więc jak na pierwszy raz?- Trochę się denerwował
-Wspaniale- spojrzał w ciemne oczy mężczyzny- ale jak jeszcze raz będziesz mnie tak dręczył zrobię coś z twoimi jądrami- zaśmiał się na widok miny wilkołaka
-Wredny mały- zaczął go łaskotać i chatka rozbrzmiała wesołym śmiechem i ich obu.

-Więc mamy całą noc?- Zapytał Logan upijając łyk wina. I Eric się napił.
-Tak- rozmarzył się- i wyjeżdżam na 3 dni do Londynu
-Z kim?- Warknął nagle zaniepokojony mężczyzna- Nie... nie zgadzam się- powiedział po chwili
-A możesz mnie wysłuchać?- Usiadł położył się- Z Kelly  ale mam zamiar się tam z kimś bardzo mi bliskim spotkać...
I tym razem wilkowi puściły nerwy. Logan roztrzaskał kieliszek i warknął głośniej niż kiedykolwiek. Po czym rzucił się na łóżko i przycisnął chłopaka do materacu
-Nigdzie nie jedziesz! Z nikim się nie spotkasz! Jesteś mój i jeśli będzie trzeba przywiążę cię do tego łóżka i zamuruje drzwi- na te słowa Eric zaczął się śmiać
-Narwaniec- w końcu przestał się śmiać i był w stanie wydusić kilka słów- Jadę z Kelly i miałem nadzieję że będziesz tam ty- mina mężczyzny była bezcenna. Zrobiło mu się nagle bardzo głupia.
-Przepraszam- wyjąkał tylko i położył się znowu. Eric przytulił się do niego i ziewnął.
-Porozmawiamy za kilka godzin- zdecydował chłopak i już spał. Logan nienawidził siebie za tą chorobliwą zazdrość za to jak bardzo w zasadzie był niepewny swojego szczęścia. Ale Naznaczył go a chłopak niemal wyznał mu dziś miłość no i był taki wspaniały kilka minut temu. Roześmiał się i zamknął oczy. Życie było jednak bardzo dobre.



################################################################################
Kochani Zdrowych Spokojnych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. Obyście mieli w przyszłym roku wiele miłości i szczęścia. Spełnienia wszystkich waszych nawet tych najbardziej sekretnych marzeń.





środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 13

Tym razem to Eric był pierwszy w "ich" chatce.
Zaczął się zastanawiać jak ją tym razem urządzić. Nie znał na tyle Logana ale mógł go sobie wyobrazić w kilku sceneriach. Zamknął więc oczy i z uśmiecham mamrotał słowa w nieznanym języku.
Kilka chwil później znalazł się w średniowiecznej komnacie. Stało w niej duże łóżko z baldachimem. Wyglądało na miękkie i wygodne. Na podłodze i ścianach wisiały skóry dzikich zwierząt, małe okna i kominek z którego buchał wspaniały kuszący ogień. Na był tu też mały stolik na którym stała butelka z winem dwa pięknie zdobione kieliszki i miska z owocami.
-Tak właśnie mnie widzisz?- Od strony drzwi usłyszał ten głęboki głos przez który zadrżał
-Może- odwrócił się do niego- mężczyzna miał rozpuszczone włosy spadające ciemną kaskadą na plecy i rozpiętą koszulę- na pewno tak- podszedł do niego i przytulił się
-Podoba mi się- Logan wziął go w ramiona i zaczął całować po całej twarzy- Długo czekasz?
-Tylko chwilkę- nie  mógł przestać dotykać tych wspaniałych mięśni na ramionach ukochanego- Czemu ja takich nie mam?
-Ty mój śliczny masz być taki delikatny i kruchy wprost stworzony żebym cię chronił- usiedli na łóżku. Mężczyzna zaczął powoli wsuwać rękę pod jego sweter
-Logan poczekaj- oprzytomniał zanim zapomni jak się nazywa. Mimo że pragnął go coraz bardziej- Przecież musimy się lepiej poznać... znaczy...
-Masz rację- uśmiechnął się do niego- Może się napijemy?- Wstał. Wiedział że chłopak ma rację, że ten związek nie może się opierać tylko na seksie. Przecież mają na to całe życie bo przecież cokolwiek by się miało stać nie zostawi go i nie pozwoli by ktoś mu go zabrał
-To wino?- Zapytał. Mimo że magia działała coraz lepiej nie zawsze potrafił ją do końca kontrolować
-Tak... nie lubisz?- Znów znalazł się przy nim
-Piłem tylko piwo kilka razy nie jestem typem imprezowicza- zarumienił się
-To dobrze- nalał im obu- nie będę musiał tyle walczyć o twoją uwagę
-Wiesz że liczysz się tylko ty- upił łyk i wzdrygnął się. Było okropnie gorzkie
-Mam ci o sobie opowiedzieć?- Logan usadowił się wygodnie na poduszkach i wziął ukochanego w ramiona. Musi czuć go obok siebie. Tęsknił.
-Tak i to wszystko- wtulił się w jego ciepły tors
-Więc mam prawie 27 lat. Urodziłem się w Manchesterze . Pierwszą przemianę jako Alfa miałem jeszcze w kołysce i wygryzłem wtedy pręty w łóżeczku i zawędrowałem do łazienki pod wannę. Wtedy był ze mną tylko tata i niemal osiwiał zanim udało mu się mnie znaleźć wyciągnąć stamtąd i doprowadzić do porządku. Mama była wściekła. To było jej pierwsze wyjście po ciąży. Dorastałem między ludźmi i inne wilki spotkałem dopiero jak miałem 7 lat. To była Omega i przyjaźniliśmy się aż do naszej pierwszej przeprowadzki gdy miałem 10 lat. Tym razem to nie była moja wina. W nowym miejscu a było to Salem.. tak w Ameryce. Spotkałem całą masę magicznych stworzeń. To tam po raz pierwszy też się zakochałem.. .zauroczyłem. Był 2 lata starszy i przeżyłem z nim pierwszy pocałunek. Gdy dowiedzieli się o tym moi rodzice oczywiście najpierw zbagatelizowali miałem 10 lat. Ale gdy miałem 13 i wciąż myślałem tylko o chłopcach było jasne że taki już jestem. Miałem pełne wsparcie i doszło nawet do tego że mama zaczęła mnie swatać z synami znajomych. To było straszne przeżycie- uśmiechnął się na wspomnienie- Ale gdy miałem 15 lat stałem się bardziej nie do zniesienia. I zaczęliśmy się coraz częściej przenosić. Miałem też 15 lat gdy po raz pierwszy uprawiałem sex. Miał 17 lat. Piękny chłopak. Miał w sobie krew Elfa i  Wilka. Urel- przerwał na chwilę- i byliśmy ze sobą 3 miesiące. Nauczyłem się przy nim wszystkiego. Ale cóż narobiłem sobie problemów i niestety wróciliśmy do Anglii. Więcej go nie spotkałem. Mam tylko nadzieję że jest teraz szczęśliwy. Później miałem wielu kochanków. I wielu tylko na jedną noc ale jeśli wiązałem się na dłużej nigdy ich nie zdradzałem. Po prostu żadnego nie kochałem. Czekałem na ciebie. No i gdy miałem 20 lat rodzice oznajmili że będę miał siostrę. Kocham tego małego szkraba i wiem że rodzice odetchnęli z ulgą. Moja orientacja w niczym im nie przeszkadza i nawet lepiej że nikomu nie zrobiłem dziecka ale dzięki niej rodzina przetrwa. Mój ulubiony kolor to... kolor twoich oczu. I nie mówię tego żeby ci się przypodobać. Ten odcień błękitu zawsze mnie fascynował- skończył i nastała cisza. Po kilku chwilach Eric odchrząknął
-Więc ja niedługo skończę 17 lat i przejdę Inicjację. Jak wiesz mam 4 starszego rodzeństwa i małą bratanicę. Zdaję sobie sprawę że jestem rozpieszczony. Nigdy nie miałem szczęścia w miłości. Zakochiwałem się ale nigdy do niczego nie doszło. Mam tylko jednego przyjaciela. Ale  jakoś nigdy nie szukałem bo rodzina zawsze była na pierwszym miejscu. David właściwie jest moim dalekim kuzynem. To nasz wspólny przodek wtedy gdy zaczęła się wojna między naszymi rodzinami. Jedyny chłopak z którym kiedyś się całowałem- Logan warknął ale pozwolił mu kontynuować- to było na obozie mieliśmy po 13 lat. Felix..coś tam. To była bardziej zabawa niż cokolwiek innego. Ale gdy siostra po raz pierwszy przyprowadziła narzeczonego wtedy jeszcze chłopaka spodobał mi się... tylko oczywiście było to dawno a on będzie przecież moim szwagrem. Czasem sobie zapalę i kilka razy piłem piwo. Uwielbiam tańczyć i gotować. A sport.. trochę biegam, pływam i świetnie gram w tenisa- wyszczerzył do niego zęby- Robin mówi że może mnie szkolić na Druida, przecież pełnokrwistych jest bardzo mało. A moja magia i tak wciąż jest do kitu. Mimo że przy tobie robię się lepszy....
-Nie. Z nim na osobności się nie spotkasz- przerwał mu kategoryczne- a jeśli chodzi o twoją magię masz mnie do pomocy.
-Dobrze dobrze- wyszczerzył do niego zęby- A i raz byłem zawieszony w prawach ucznia. Rok temu bardzo wściekłem się na nauczycielkę chemii. Jestem czarodziejem i na mieszaninach się znam ale ona twierdziła coś innego oczywiście i cóż... podpaliłem klasę. Zawiesili mnie na tydzień. I wtedy też dostałem szlaban. A i obcięli mi kieszonkowe, gdyby nie David nie dałbym rady...
-Rzeczywiście jesteś rozpieszczony ale cieszę się że nie tak do koca grzeczny - znów mu przerwał
-Tak. Lubię książki i gdy komputerowe. Na to zawsze wydaję najwięcej. Jeśli chodzi o ciuchy... gdyby nie rodzeństwo i rodzice cóż chodziłbym w łachmanach
-A teraz ja będę cię ubierał. Wyglądałbyś wspaniale w skórze. Czarnej...- pocałował go w szyję- albo czerwonej. Ciemnej- jeszcze jeden pocałunek. Eric zmiękł i nie miał już ochoty na rozmowę. Obrócił się w jego stronę i spojrzał na niego dużymi roziskrzonymi oczami
-Kochaj się ze mną proszę- jęknął i raz jeszcze się zarumienił ale musiał z nim być. Najlepiej teraz i to szybko
-Z tobą zawsze mój śliczny- jednym szybkim ruchem zmienił ich pozycję tak że Eric leżał teraz na miękkim materacu a Logan usadowił się między jego nagami- ale tym razem zrobię to tak jak należy. Powoli, wielbiąc cię godzinami- chłopak zadrżał a mężczyzna pochylił się i zaczął go całować.



#################################################################################
Moi drodzy. Zawsze bardzo mnie cieszy ile osób czyta to opowiadanie ale to że mam mało komentarzy zawsze mnie smuci i przez to moja wena odchodzi.
Jeśli chcecie żeby kolejna notka pojawiała się jeszcze przed świętami  poproszę o 10 wpisów:)

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 12

-Tato ja wiem że tego nie akceptujesz... że się boisz o mnie i o wszystko i że ja go nie znam.... ale proszę spróbuj mi zaufać. Chociaż na trochę- zaczął nim Noah zdążył wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk
-Eric to nie chodzi o to że ci nie ufam. To jemu nie wierzę i  nie chodzi też o to że jest z tamtej rodziny chociaż i to mnie przeraża. Jesteś za młody na taki poważny związek.Widzę że nie masz jeszcze Znaku i za to jestem wdzięczny wszystkim Mocom ale wiem że chce ci go zrobić. Eric ty nie masz nawet 17 lat. A co jeśli się odkochasz? Co jeśli będzie ci z nim źle? Wiesz że może cię wtedy zabić....
-Mówię przecież że jestem  świadom że mało się znamy. No i to co stało się w nocy... Tato wiem zdaję sobie sprawę że wszystko stało się zbyt szybko...
-Eric ja nie zezwolę  na ten związek. Rozumiem że co się stało już się nie odstanie ale jeśli spotkasz się z nim raz jeszcze zacznę coś z tym robić- wstał- znajdź sobie kogoś w swoim wieku- i wyszedł. Eric westchnął i ukrył twarz w dłoniach
-Widzę że wciąż jest uparty- usłyszał głos mamy. Odwrócił się i uśmiechnął do niej
-Mamo ja wiem co ja czuję- powiedział spokojnie ale wciąż był trochę smutny
-Noah jest uparty ale wiem że nie ma racji. I pani McCoy mówi to samo o swoim mężu. Jednak poradzimy sobie. Widziałam też twojego wilka. To uprzejmy wspaniały mężczyzna i bardzo cię kocha- wzięła go za rękę
-Dziękuję mamo- prze chwilę siedzieli w milczeniu- Myślisz że tata kiedyś zmieni zdanie? Że nic mu nie zrobi?
-Noah kocha cię i jeśli będzie widział że jest ci dobrze w końcu odpuści ale nie prowokuj go. Być może uda się do Rady wiesz że jest szanowanym obywatelem mimo to nie sądzę że coś wskóra. A i powiem ci coś jeszcze. Ja i twój tata również zaczęliśmy nasz związek od namiętności- kobieta zarumieniła się lekko i uśmiechnęła. Wciąż była piękna. Eric zawsze marzył że stworzy z kimś taki udany związek.

Logan udał się wieczorem na zakupy. Nie chciał tego ale mama która wiedziała o wszystkim zaszantażowała go perfidnie i teraz stał właśnie w długiej kolejce w supermarkecie i klął pod nosem. Owszem cieszył się że mama go wspiera ale kobieta będzie teraz miała nad władzę a to okrutna kobieta mimo wszystko.
Jego myśli zaczęły krążyć teraz koło przyjemniejszych tematów. Na jutrzejsze spotkanie planował coś wyjątkowego i już nie mógł się doczekać gdy znów zobaczy swojego chłopca. Musi też jak najszybciej wykonać Znak ale wie że to sprowokuje zwaśnionych mężczyzn jeszcze bardziej. Jego wilcza natura jednak pragnęła tego coraz mocniej.
Nagle do jego uszu dobiegł słodki śmiech Eric'ka. Odwrócił się gwałtownie i zobaczył go w końcu jednej z alejek razem z kilkoma chłopcami. Jeden z nich był to Beta który się z nim przyjaźnił i to trochę go uspokoiło. Jeśli wie co dla niego dobre ochroni go. Ale tych innych nie znał. Dwóch z nich nie stanowiło zagrożenia bo wodzili wzrokiem za każdą co ładniejszą przechodzącą obok. Ale ten jeden czarnoskóry nie odrywał oczu od jego Małego Czarodzieja. Krew zawrzała w nim i ruszył w ich stronę. Nie mógł sobie na to pozwolić. Wiedział że ludzie się na niego patrzą ale teraz go to nie obchodziło.
-Witam młodzież- uśmiechnął się do nich drapieżnie. Eric i David obaj zagryźli wargi. Wiedzieli że są w tarapatach. David miał obowiązek chronić ukochanego Alfy nawet jeśli nie są z tej samej watahy.
A Eric widział że jest zły a tego nie chciał
-Cześć- posłał mu niewinny uśmiech- Możemy porozmawiać?- Ale wilkołak nie zdążył odpowiedzieć bo Henry kuzyn David'a położył mu rękę na ramieniu. Chłopak był w związku ale coś im się nie układało i flirtował z innymi. Logan nie wytrzymał i brutalnie pociągnął go do siebie za sobą w stronę ciemnych uliczek ogromnego sklepu.

-Dotknął cię- warknął gdy znaleźli się sami blisko toalet
-Ale ja jego nie- wyrwał mu się ale wciąż był spokojny- Mamy wielu sprzymierzeńców- wspiął się na palcach i pocałował go w ramię
-I to mnie cieszy- wciąż jednak był zły- Co tu z nimi robisz?
-To kuzyni David'a. Przyjechali na kilka dni. I Henry ma chłopaka. To znajomy- przytulił się do niego. Logan objął go i zaczął wdychać ten uzależniający zapach. Potrzebował chłopca coraz bardziej i niemal w desperacji
-Jeśli ktokolwiek cię dotknie... Wiesz jak bardzo jestem zazdrosny- pogładził go po policzku
-Masz dziś czas?- Zmienił temat ale podobało mu się że mężczyzna jest z stanie zrobić dla niego wszystko
-Mam- odpowiedział ostrożnie. Teraz  miał ochotę pocałować ukochanego i nie wypuścić z objęć
-To za 3 godziny w chatce. Dziś mam nocować u David'a ale oczywiście że tego nie zrobię- dodał szybko bo zobaczył że ciemne oczy zmieniają barwę
-Podoba mi się to- zamruczał- Wracaj do przyjaciół- pochylił się i pocałował go bardzo delikatnie w usta- Pamiętaj jesteś tylko mój
-Nie chcę być niczyj więcej- zapewnił i rozpromienił się po czym odszedł.

-Stary masz przechlapane- David i Eric palili przed domem wilkołaka  podczas gdy reszta towarzystwa urządzała imprezę- Warto chociaż?
-Pewnie że warto- zaciągnął się powoli- To wpływa na ciebie?
-I tak przez całe życie cię pilnuje ale teraz może mi coś zrobić jeśli.... Eric ja cię bardzo proszę masz jeszcze czas ale jeśli jesteś pewny to podejmuję się ochrony
-Zabawne- spojrzał na telefon- Jakby dzwonił tata....
-Dam ci znać i się pojawisz- nadjechał jakiś samochód- No i Henry dziś też zaliczy
-Zazdrosny?- Spojrzał na przyjaciela
-Nie do końca. Przecież będzie dużo ludzi. Idź już bo to bardzo porywczy wilk
-Dzięki- uśmiechnął się jeszcze raz do niego i  zszedł z werandy po czym udał się powolnym krokiem w stronę lasu. Miał nadzieje że uda im się chociaż trochę lepiej poznać ale jeśli skończy się na tym że będą się całą noc kochać również będzie wniebowzięty.

czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 11

Logan niemal chodził po ścianach. Bardzo denerwował się że coś stanie się jego chłopca. A z minuty na minutę stawał się też coraz bardziej zły. Bał się że coś mogło się stać, że ojciec ukochanego jednak zrobił coś pochopnie. A on potrzebował teraz widoku, zapachu i dotyku Eric'ka.
Nagle znieruchomiał i jego wcześniej wykrzywione w grymasie złości zaczęły układać się w delikatny uśmiech. Czuł ten wspaniały zapach i zbliżał się coraz szybciej do małej  chatki. W końcu podszedł do drzwi  i otworzył je starając się z całej siły uspokoić. Mimo że go pragnął wiedział, że muszą porozmawiać i to bardzo poważnie.
Eric wpadł zdyszany na miejsce spotkania. Wiedział że jest już spóźniony a już zdążył poznać temperament wilkołaka. A oni mają przecież mało czasu i dużo do obgadania. Wszystko jednak skończyło się gdy nagle znalazł się w gorących ramionach mężczyzny. Westchnął cichutko i wtulił się w twardy tors.
-Wszystko dobrze?- Po kilku minutach Logan odsunął go nieznacznie od siebie i patrzył w oczy jakby chciał odgadnąć czy mówi prawdę
-Tak...nie... sam nie wiem- zaplątał się i westchnął. Rozejrzał się po chatce i wymruczał cicho jakieś słowa. Wnętrze izby zmieniło się w wygodny salon i bez słowa poprowadził wilkołaka do wygodnej kanapy
-Eric...- zaczął w końcu
-Widziałem co tata zrobił gdy wszedł do sypialni i dziękuję że go nie zaatakowałeś. Wiem że chciałeś ale i on też- zagryzł wargi- Wiem że ci groził i jest w stanie to zrobić a wtedy cię wygnają. Nie pozwolę na to- podniósł twarz w jego stronę. Mężczyzna zobaczył w tych pięknych dużych oczach strach i łzy. Zacisnął pięści i opanował się po kilku sekundach- a to oznacza że nie możemy się widywać... znaczy owszem w mieście ale nie...
-I myślisz że teraz cię wypuszczę- warknął i jednym niemal ruchem porwał go na kolana- Coś wymyślimy. Nigdzie nie odejdę ale nie mam zamiaru z ciebie rezygnować
-Więc co proponujesz?- Zapytał starając się koncentrować na rozmowie a nie na dużych silnych dłoniach głaszczących go po plecach
-Spotykajmy się tu. Codziennie chociaż na kilka godzin- pocałował go w policzek- nie wytrzymam bez ciebie....
-A jeśli  ktoś nas przyłapie?- Owszem bardzo chciał być blisko mężczyzny ale bał się że coś może pójść nie tak
-Wszystko będzie dobrze- musiało być i będzie walczyć o ich szczęście- Powiedz mi boli cię? Byłem bardzo ostry a to był twój pierwszy raz. Powinien być ciebie godny
-Owszem było... intensywnie ale przestań już się martwić wszystko jest dobrze... Teraz nawet lepiej niż dobrze- położył mu głowę na klatce piersiowej- Za kilka minut muszę wracać
-Wiem- musnął wargami jego miękkie włosy- Teraz już nic nie mów- zaczął cicho mruczeć i obaj uspokoili się chociaż na chwilę.

Kelly wtajemniczyła całe rodzeństwo w problemy ich najmłodszego brata. Po godzinnej debacie i wielu kłótniach w końcu cała czwórka zgodziła się pomóc Eric'kowi chociaż Emma nie była do końca zadowolona a Tom uważał że ma jeszcze czas na "te rzeczy" i powinien skupić się na nauce magii bo jego urodziny zbliżają się wielkimi krokami. Matt jednak jak i Kelly stali za nim murem.
Dziewczyna była pewna że teraz są razem a wszyscy nawet mała Stella która odziedziczyła jednak więcej cech magicznych niż wilka wyczuwała że coś jest nie w porządku.  I babcia musiała dokonywać cudów żeby ją uspokoić. W końcu wzięła wózek i wyszła na długi spacer. Ona też bardzo się martwiła ale wierzyła że jej mąż zrobi to co trzeba gdy przyjdzie na to czas.
Noah wciąż bił się z myślami. Pragnął za wszelką cenę chronić syna i zrobi to jeśli będzie trzeba. Wiedział jednak że będzie musiał wysłuchać i jego.  Musi postąpić sprawiedliwie. Po pracy umówił się z przyjacielem na piwo. Może to pomoże i podejmie decyzję.

Logan pragnął zatrzymać czas. Po ustaleniu że będą się tu widywać nastała cisza. Ale nie ta męcząca. Było tak jakby znali się od lat i nie potrzebowali rozmów. Owszem było wiele rzeczy jakich powinien się dowiedzieć o ukochanym. Na to mają jednak czas. Teraz cieszył się bliskością chłopaka.
I Eric miał zamiar zostać tu na zawsze ale już zaczął się wyplątywać z tych wspaniałych objęć. Jeśli nie pojawi się w domu ktoś może zacząć coś podejrzewać a jego i tak czeka rozmowa z tatą. Oby tylko był na tyle spokojny żeby go posłuchać.
-Logan ja muszę...- zaczął ale głodne usta ucięły te okrutne słowa. Chłopak przymknął oczy i zamruczał z przyjemności. Mężczyzna całował po mistrzowsku
-Jeśli musisz- oderwał się od niego mimo że czuł coraz większe pożądanie
-Ale bardzo bardzo nie chcę- czarodziej wstał i po chwili wnętrze chatki wróciło do poprzedniego stanu. Zrobiło mu się jeszcze bardziej smuto na ten widok- Zadzwonisz?
-Zawsze i jutro o 15- jeszcze raz go przytulił. W jego umyśle powstał szalony pomysł żeby nigdy go nie wypuścić. Zostać tu z nim na zawsze właśnie w tej małej zapuszczonej zapomnianej chatce.
-I ja bym tego chciał- szepnął i w końcu podszedł do drzwi. Starał się nie płakać. Przecież zobaczą się jutro i każdego dnia. Ale powinni mieć więcej czasu zwłaszcza po tej pierwszej nocy.
Wyszedł w końcu i dopiero później z oczu popłynęły mu łzy. Zamknął oczy i gdy je otworzył był już w swojej sypialni.

-W końcu- odezwała się Emma. Chłopak obejrzał się po pokoju i zobaczył że jest w nim cała czwórka- Kelly powiedziała nam o wszystkim
-I?- Zapytał ostrożnie i usiadł na łóżku
-I wszyscy zamierzamy ci pomóc- wtrącił Tom- Ale nie oznacza to że będziemy się zgadzać na wszystko. Wciąż musisz się uczyć i to jest warunek....
-Oraz muszę z nim porozmawiać- przerwał mu Matt- i jeśli okaże się że coś z nim jednak jest nie tak to staniemy po stronie taty
-Rozumiem- ucieszył się że ma wsparcie- Ustaliliśmy że będziemy się spotykać w lesie w chatce starego Robertsa.
-Więc jutro będę tam z tobą- Matt wstał i podszedł do brata wziął go w ramiona  i wyszedł uśmiechając się do niego
-Przebież się i na strych- i Tom był w dobrym humorze pod maską srogiego nauczyciela. Efekt zepsuł jednak szeroki uśmiech
-Mam nadzieje że będziesz szczęśliwy- Emma pocałowała go w policzek a Kelly przycisnęła do siebie.W końcu został sam.
Usłyszał dźwięk nadchodzącej wiadomości. Spojrzał na komórkę i uśmiechnął się promiennie.
                             
            Myślę o Tobie mój Mały Czarodzieju i liczę godziny gdy znów zobaczę te piękne oczy
 Szybko odpisał
           I ja za Tobą tęsknie Wilczku
 

Uświadomił sobie że jest głodny. Zszedł do kuchni bo wiedział że Tom będzie go dziś katował a on potrzebuje energii po tym wszystkim co się stało.
Robił sobie właśnie kanapki gdy poczuł że do domu wrócił tata. Był już w kuchni gdy Eric odwrócił się do niego
-Wiem że musimy porozmawiać- odezwał się starając się zachowywać spokój
-Usiądź synku- przez chwilę w pomieszczeniu słychać było tylko tykanie zegara.
W końcu Noah odchrząknął usiadł wygodniej na krześle i otworzył usta. Był dziwnie opanowany. Zaczął mówić wciąż parząc na swoje najmłodsze dziecko z miłością i chęcią zrozumienia




#################################################################################
Kochani wiem że ostatnio mniej piszę ale jest to spowodowane pracą. Dostałam właśnie nową i wciąż jeszcze nie do końca mam ułożony grafik ale na pewno nie zaprzestanę pisania. I będę się starała dodawać rozdziały jak najczęściej

środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 10

Eric obudził się w środku nocy sam nawet nie wiedział dlaczego. Zawsze miał mocny sen i teraz nawet przyzwyczaił się do płaczu Stelli. Dom był cichy i ciemny. Spojrzał na mężczyznę który go obejmował. Był wspaniały. Bardzo przystojny i taki silny. Nie tylko fizycznie ale i psychicznie. Sprawiał że czuł się wspaniale, bezpiecznie i jakby był najwspanialszym chłopakiem pod słońcem. W oczach Logana pewnie tak było. Ale bał się tego co powie tata. Zawsze bardzo cenił i kochał rodzinę. I gdyby to był ktokolwiek inny tata cieszyłby się że kogoś ma. Obaj mieli pecha. Prawda była taka że teraz trochę zaczął żałować tego wieczora. Sex był owszem wspaniały tylko czuł już nadchodzącą katastrofę. Czy miłość była tego warta? Sam wychowany w warunkach szczęścia, nigdy nie musiał o nic walczyć. Zdawał sobie sprawę że  rodzice rozpieścili ich wszystkich ale on jako najmłodszy zawsze miał najłatwiej. Teraz leżał w ciemności i przygląda; się temu niebezpiecznemu mężczyźnie. Wiedział że go kocha i bardzo chciał zawalczyć. Bał się  że nie podoła, że zawiedzie.
-Jeszcze wcześnie śpij skarbie- usłyszał cichy głos Logana i silne ręce przysunęły go do silnego gorącego torsu a wilgotne wargi zaczęły ssać jego ucho. Przymknął oczy i po chwili już spał chociaż przez chwilę udało mu się uwolnić od niepewności.

Logan nie chciał  ruszać się z miejsca. Miał przy sobie ukochanego. Jego zapach był tak wspaniały że się w nim kąpał. I pragnął więcej. Przez to wszystko stał się nie ostrożny. I zapomniał tak na prawdę  gdzie jest i co mu grozi. Liczył się tylko chłopak którego w końcu zdobył i nigdy nie zostawi. Skupił się tylko na odczuciach i zanurzył się w nich do reszty.

Noah Wagner w zasadzie wiedział że jest niesprawiedliwy dla najmłodszego syna ale bał się o niego. Nie chodziło o to że nie lubił wilkołaków w zasadzie uważał tą rasę za odpowiedzialną i wiedział jak bardzo potrafią kochać  a tego pragnął dla wszystkich dzieci. Mimo to nie potrafił pozwolić Eric;kowi na spotykanie się z Loganem.  Mężczyzna być może nie był taki zły  ogólnie ale dla jego synka nikt nie był za dobry.  Tylko że stracił nerwy i za to powinien przeprosić. McCoy'owie byli porządną rodziną. Od czasu jak tu wrócili bacznie się im przyglądał, i był w stanie przyznać się do błędu. No chociaż trochę ale w dalszym ciągu nie chciał mieć z nimi nic wspólnego.
Po przyjemnym wieczorze i nocy spędzonej z żoną w mieście postanowił raz jeszcze na spokojnie porozmawiać z synem. Nie znosił kłócić się z dziećmi. A teraz gdy Matt w końcu wrócił do domu wszystko było coraz lepsze i starał się żeby to się utrzymało.
Nie zapukał bo był pewny że syn już nie śpi i wszedł do sypialni Eric'ka.
-Synku co...- Zaczął i nagle stanął jak wryty. Owszem jego syn był gejem i był już prawe dorosły. Wiedział że kiedyś przyłapie go w łóżku z jakimś mężczyzną czy chłopakiem i już dawno się na to przygotował ale to co zobaczył. Tego wolałby nigdy nie widzieć. Eric spał nago w ramionach Logana McCoy;a. I on nie miał na sobie niczego. Wiedział że powinien coś zrobić. Cokolwiek chociażby wyjść i zapukać. Mimo że się w nim gotowało zachowywał spokój. Musiał to zrobić.  Wciąż patrzył na łóżko i nagle zobaczył że jego syn był niemal całkiem pokryty siniakami i zadrapaniami. To sprawiło że w końcu się poruszył. Wściekłość mu nie minęła. Bardzo powoli podszedł do łóżka. W tym momencie Logan otworzył oczy i w oka mgnieniu wyskoczył mężczyźnie na spotkanie.
-Zabroniłem mu- Noah czuł przypływ magii którą starał się hamować. Wiedział że mógłby go zabić, a to oznaczałoby kolejną wojnę. Tym razem jeszcze większą niż ostatnią.
-Jest dorosły- warknął wilkołak
-Coś ty mu zrobił?!- Byli teraz tylko kilka cali od siebie. Logan spojrzał na wciąż śpiącego chłopka
-Kocham go- zmienił temat. Sam był zażenowany tym jak go potraktował w nocy
-Nie o to pytam- Noah niespodziewanie wypuścił z siebie wiązkę mocy i ugodził mężczyznę.  Wilkołak pisnął zaskoczony i zobaczył że na piersi ma ogromną ranę. Zaczął warczeć i zmieniać  formę. Wiedział że za chwilę zaatakuje i zrobi mu krzywdę. A tego nie chciałby ukochany. Dlatego starał się ze wszystkich sił hamować.
-Wyjdę- syknął przez zęby- ale nie zabronisz nam....
-Jeśli trzeba zwołam Radę i porozmawiam  z twoim ojcem. To że jesteś dorosły nie ma tu znaczenia- i obaj wiedzieli że to prawda.
-On też mnie kocha....- starał się jeszcze coś powiedzieć
-On ma 17 lat i właśnie przeżył swój pierwszy raz- uciął na nowo zły- Eric nagle się poruszył i obaj zamarli. Logan zmienił formę i wyskoczył przez otwarte okno.  Całym sobą chciał zaatakować albo zabrać ze sobą ukochanego. Jego wilcza natura z jakiegoś powodu stawała się z dnia na dzień coraz bardziej porywcza. Wiedział że musi się pilnować.
Noah westchnął i wyszedł. To wszystko było nie tak jak być powinno. Już miał zamiar przyznać że przesadził ale po tym co zobaczył nie był w stanie. Nie może też porozmawiać o tym z żoną bo ona bardzo chciała pogodzić się z nowo przybyłą rodziną. Ona nigdy nie popierała pielęgnowania dawnych urazów nawet tych najmniejszych.

Eric obudził się kilka minut  później. Spodziewał się że będzie z nim Logan. Był jednak sam. A gdy rozejrzał się po pokoju uświadomił sobie że stało się coś bardzo nie dobrego. Okno otwarte na oścież dywan cały w futrze i przewrócony nocny stolik. Do tego jeszcze wiedział że ktoś użył tu magii. Z coraz szybciej bijącym sercem wyszeptał formułkę która pomoże mu co się stało. Był niemal pewny że cokolwiek to było wystraszyło jego wilkołaka. Mógł mieć tylko nadzieję że nie na długo bo już bardzo tęsknił.
Przed jego oczami rozegrała się bardzo nieprzyjemna scena. Nagle usłyszał telefon. Oderwał wzrok od tego co kilka minut działo się w jego sypialni i odebrał nie patrząc nawet kto to
-Nie bądź zbyt surowy dla ojca- słowa Logana wdarły się w jego umysł i sam dźwięk jego głębokiego głosu odegnał złe myśli ale szybko zorientował się co do niego mówi
-Nie miał  prawa cię atakować- usiadł i skrzywił się z bólu
-Przepraszam że wciąż cię boli. Może i nie miał ale nie miał też podstaw żeby mi ufać. I nie jestem nagle rozsądny bo byłem bliski zabicia go....
-Możemy się spotkać?- Przerwał mu szybko. To nie była rozmowa na telefon.
-W lesie jest opuszczona  chata. Wiesz gdzie?- Zapytał.  Nie było sensu prowokować nikogo. Jeszcze nie teraz
-Tak- uśmiechnął się na samą myśl
-Więc za dwie godziny....Pamiętaj jesteś mój i nigdy już cię nie wypuszczę- dodał przed tym jak się wyłączył. Eric nie mógł przestać się uśmiechać. Uwielbiał gdy był taki. Czuł jak bardzo jest ważny dla mężczyzny.
Obejrzał się w dużym lustrze.  Wczoraj Kelly bardzo mu pomogła ale nie do końca jeszcze jego rany zostały wyleczone. Długo przyglądał się swojej szyi i dobrze wiedział że nie było na niej Tego Znaku. To trochę go zaniepokoiło i zdziwiło. Czyżby Logan kłamał?
Nie pozostało mu nic innego jak tylko ubrać się zejść na śniadanie i do wyjścia z domu unikać taty. Szczerze wierzył że mu się to uda. I tylko brak Znaku trochę go martwił ale i tak na wspomnienie wczorajszej nocy robił się cały czerwony. Może jednak wszystko się ułoży.