środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 20

Od czasu gdy Eric wylądował w szpitalu minęło 3 miesiące.
Noah obserwował swoje dzieci zza okna. Trwało właśnie przyjęcie weselne Emmy. Spojrzał na swojego najmłodszego syna. Siedział na kolanach swojego wilka i śmiał się z czegoś co powiedział jego najlepszy przyjaciel.
-Cieszę się że zmieniłeś zdanie- Dylan stanął obok niego. Nie byli jeszcze przyjaciółmi ale można ich było nazwać znajomymi. No i wszyscy dostali zaproszenie na wesele
-Nie mogłem stracić dziecka- odwrócił się do niego- A Logan jest dla niego dobry
-Tak go w kocu wychowałem- uśmiechnął się. Noah prychnął ale i jego usta uniosły się nieznacznie.

-Skarbie możemy się przejść?- Od kilku dni Logan był trochę poddenerwowany. I Eric wiedział że coś jest na rzeczy. Nie udało mu się jednak odgadnąć o co chodzi. Teraz już nie grzebie w jego umyśle.
-Dobrze- podniósł się- Co się dzieje?
-Nic- pocałował go w policzek i wziął za rękę. Przez chwilę szli w milczeniu aż do skraju lasu- Powiedz mi co chcesz robić po szkole?
-Przecież wiesz że wybieram się na studia do Londynu- chłopak nie do końca rozumiał do czego to zmierza- ale mam na to czas
-A co będzie ze mną?- Mężczyzna zrobił dziwną minę
-Logan- przytulił się do niego- ty pojedziesz ze mną. Ja i David już o tym rozmawialiśmy. Jeśli wszyscy troje będziemy się dokładać a ja oszczędności na tyle mam to możemy bardzo wygodnie mieszkać... O to się martwisz?
-Kilka miesięcy temu rozmawialiśmy o ślubie ty lada dzień przejdziesz Ceremonię, skończysz szkołę. Wiem że wtedy było to pod wpływem złych...- nie dokończył bo Eric pocałował go delikatnie w usta
-Głupek- wyszeptał- Nasz ślub odbędzie się za 2 lata. Na wakacjach.
-Tak to sobie wymyśliłeś?- Objął go
-Myślę że to będzie najlepsze- sięgnął ręką do krocza mężczyzny- Kocham cię i zawsze będę. To się nie zmieni
-Dobrze bo ja również kocham ciebie- położył go na trawie i zaczął całować. Nie byli razem od kilku dni i doprowadzało go to do szału.

2 lata później.
Eric przeglądał się w lustrze i wspominał. Ostatni rok liceum był dla niego wspaniały. Został pełnoprawnym czarodziejem. Jego moc w końcu się ustabilizowała. No i miał Logan'a na co dzień a to było najważniejsze.
Zgrzyty w ich związku pojawiły się dopiero gdy poszedł na studia. Wilkołak zaczął pracować a on miał dużo nauki i musiał spędzać czas z innymi ludźmi co oczywiście wywoływało zazdrość niemal chorobliwą w Loganie i doprowadziło do tego że Eric na kilka tygodni przeniósł się do salonu i ignorował ukochanego. Dopiero gdy ten padł przed nim na kolana i błagał o przebaczenie lub śmierć  z ręki chłopaka. Obaj płakali, przebaczyli sobie a później Eric musiał zdawać ważny egzamin w innym terminie bo wilkołak nie wypuścił go z łóżka przez 3 tygodnie. I to była jedyna ich kłótnia, jedyny zgrzyt.
Również w rodzinie wiele się zmieniło. Emma spodziewała się dziecka. Tom zaręczył się z druidką. Kelly od roku spotykała się z Amerykańskim czarownikiem. A Matt zaczął budować związek z pewną elfką. Tata i pan McCoy stawali się coraz lepszymi przyjaciółmi a ich żony były niemal nie rozłączne. Mała Sarah chętnie opiekowała się Stellą.
Za jedną krótką godzinę będzie miał to o czym marzył a życie będzie całkiem idealne.
-Gotowy synu?- Noah stanął za nim. Był wzruszony ale i szczęśliwy. Wiedział że zrobił dobrze i codziennie dziękował samemu sobie że przestał być taki uparty
-Jak nigdy- uśmiechnął się do ojca

Logan stał przed ołtarzem i wypatrywał ukochanego. Denerwował się od rana. A im bliżej było ślubu tym bardziej bał się że Eric zmieni zdanie, że coś się stanie. Ale gdy Tom zaczął grać a jego mama wzięła mikrofon. Uspokoił się.
Wziął głęboki oddech i zamarł. Chłopak w białym garniturze wyglądał wspaniale. Tak niewinnie. Matt położył mu rękę na ramieniu
-Spokojnie stary za godzinę będziesz go miał dal siebie- szepnął mu do ucha Felix. I jego zaprosili na ślub. I omal by nie przyjechał bo pognało go gdzieś do Australii no i wciąż nie wierzył że jego były kochanek aż tak się ustatkował
-I tak już na zawsze- Eric stanął już przed nim. Noah ucałował syna i podał mu rękę
-Moi drodzy- Zaczął Druid odprawiający ceremonię.....



                                                             Koniec

Moi kochani mam nadzieje że to opowiadanie zapadło wam w pamięć i się podobało. 

Zapraszam do odwiedzenie mojego nowego http://opyaoixil.blogspot.com/. To połączenie postaci z Harrego Pottera i Buffy postrach wampirów. Z ciekawymi zawirowaniami.

wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 19

Logan nie mógł usiedzieć w poczekalni szpital. Był wściekły. Dobrze wiedział czemu Eric to zrobił i miał coraz większe wyrzuty sumienia.
-Powinieneś to założyć- Alice podała mu szpitalne ubranie. Przez chwilę patrzył na nią nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi ale gdy dyskretnie wskazała na jego nagiego członka porwał spodnie i w oka mgnieniu wsunął je na nogi
-Przepraszam- powiedział ale nie zarumienił się.
-To nie twoja wina- położyła mu rękę na ramieniu- Nie mogłeś wiedzieć...
-To że nie był ze mną sprawiało że czułem się źle... Eric nie powinien mi w tym pomagać. Ja jestem wilkiem i jestem Alfą. Przez ten tydzień nic by mi się nie stało. Mimo to wiedziałem że to zrobi i nie powstrzymałem go. Jeśli zapadnie w śpiączkę...- warknął cicho ale znacząco
-Tu mu  pomogą...- w tym momencie zadzwonił jej telefon- Muszę powiedzieć Noah co się stało- spojrzała na wilkołaka i jego niepewną minę- nic ci nie zrobi. Nie gdy ja tu jestem- uśmiechnęła się lekko- nikt ci tego nie powie ale moja magia jest potężniejsza od jego- i odeszła na kilka kroków by porozmawiać z mężem i uspokoić go w miarę możliwości.

W tym samym czasie z zamkniętej sali wyszedł jeden z Uzdrowicieli.
-Pan McCoy?- Zwrócił się do mężczyzny
-Co z nim?- Zapytał a serce biło mu jak oszalałe
-Jego stan jest stabilny ale- Logan zamarł- przez jakiś czas pozostanie w śpiączce tylko żeby wydobrzał. A pan? Jakieś efekty uboczne? Czuje pan coś?
-Ja czuję się dobrze- warknął do niego- Mogę?
-Tak będzie nawet lepiej- uśmiechnął się i dał mu przejść. Wilkołak nie marnował czasu i wszedł do sali.
Gdy zobaczył Eric'ka bladego na dużym białym szpitalnym łóżku musiał zamknąć oczy by się uspokoić. To wszystko była jego wina.
Gdyby go tak mocno nie pokochał, gdyby nie naciskał na Połączenie....Warknął i podszedł na chwiejnych nogach do ukochanego.
-Mój piękny wybacz mi- pogłaskał go po miękkich wspaniałych włosach i usiadł na brzegu posłania- Naprawię to. Wszystko będzie dobrze- pochylił się i pocałował go w zimne usta- tak bardzo cię kocham- miał łzy w oczach ale nie przejmował się tym. Przecież mógł przyjąć cierpienie na siebie i zablokować połączenie... Nie zdążył.

Alice nie zdążyła nawet wyłączyć aparatu gdy stanął przed nią Noah. Ku jej zaskoczeniu nie wyglądał na złego. Był zmartwiony i jakby zmieszany.
-McCoy jest z nim teraz?- Zapytał
-On zareagował pierwszy...Noah ja wiem że ich nienawidzisz ale...
-Ale miałaś rację. Dziś był u mnie Dylan a kiedy wilkołak przeprosił? No i nie traktuję Eric'ka jak  innych naszych dzieci. O niego boję się bardziej. I chcę go chronić może za bardzo....
-Jest najmłodszy to naturalne- poprowadziła go do foteli stojących przy ścianie- Logan jest dla niego odpowiedni
-Chyba tak- mężczyzna ukrył twarz w dłoniach- Poprosili Radę o ślub. Nie zdawałem sobie sprawę że to aż tak poważne. Kochana czemu ty jesteś taka spokojna?
-Bo ja wiem że wszystko się ułoży- położyła mu dłoń na ramieniu- nie chciałam wpływać na twoją decyzję ale miałam wizję- pocałowała go
-Powinnaś mi powiedzieć- objął ją- Czasem jestem za bardzo zaślepiony... powinienem go przeprosić. Jaka to wizja?
-Eric był szczęśliwy i kochany tak jak tego byśmy dla niego pragnęli. Nie mogłam jednak bo każdy ma wolną wolę- położyła mu głowę na piersi- Eric wydobrzeje. Mają bardzo silną więź. Chyba takiej jeszcze nie widziałam- drzwi do sali otworzyły się i wyszedł z nich Logan. Wyglądał okropnie. Na dużo starszego niż był. Mięśnie stały się jakby zwiotczałe a oczy straciły blask. Niepewnie podszedł do Wagnerów.
-Śpi ale nic mu nie jest- nie patrzył na Noah tylko na Alice- Wrócę...
-Zostań- odezwał się mężczyzna- Logan nigdy nie chciałem żeby do tego doszło. Kochasz go a on ciebie inaczej nie byłoby takiej reakcji. Nie twierdzę że zacząłem cię lubić ale...
-Rozumiem- pokiwał głową- Będę się starał
-Twój ojciec powiadomił mnie o waszym wniosku o ślubie.... Nie wyrażam zgody- wilkołak zacisnął wargi by nie warknąć- Chcę byście odłożyli to na za kilka lat. Eric jest jeszcze bardzo młody i sam chyba wiesz że szybki ślub to ostateczność- zdobył się na nikły uśmiech- ale możecie się zaręczyć. Spotykać się ze sobą... oczywiście będą jakieś zasady
-Oczywiście- usiadł obok małżeństwa. Nie spodziewał się tego. Ale był świadom że Noah nie chce stracić dziecka. Był nawet zadowolony że jego ukochany ma takich opiekuńczych rodziców.

Kilka godzin później korytarz zapełnił się Wagner'ami. Przybyli wszyscy nawet z małą nadwyżką bo Emma przyprowadziła narzeczonego a Tom dziewczynę którą miał przedstawić rodzinie w najbliższych dnach.
-Więc tata w końcu zmienił zdanie- Matt usiadł obok Logana z córeczką na rękach
-Na to wygląda- nigdy jeszcze nie spotkał tego czarownika. Czuł od niego moc ale był przyjazny- Pół wilk- spojrzał na Stelle
-Tragiczny romans z żoną przyjaciela taty- spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem. Mimo że Matt wcześniej miał obiekcje to przecież on narobił większych głupstw.
-Traktuj go dobrze- odezwała się Emma
-Wiesz że będę- spojrzał na dziewczynę- nie lubisz mnie
-Nie znam cię- usiadła obok- ale to mój brat będzie z tobą żył. A ja się przyzwyczaję
-Nie męczcie go już- Noah wstał- Dobrze kto che odwiedzić Eric;ka to w dwu szeregu zbiórka- Logan został na końcu. On potrzebował spokoju. I może ukochany obudzi się już dziś. Tak bardzo go potrzebował.

W końcu wilkołak wszedł do sali. I znów dopadły go wyrzuty sumienia. Podszedł do sztywnego ciała na łóżku.
-Poczuj mnie- wziął go za rękę- zobacz moją miłość- niemal błagał z zamkniętymi oczami
-Zawsze cię czuję- wyszeptał Eric i Logan otworzył gwałtownie oczy
-Obudziłeś się? Wszystko dobrze? Nic nie boli?- Zaczął pytać w panice
-Tak- uśmiechnął się do niego- Ale byłoby lepiej gdybyś mnie objął
-Zawsze mój piękny- kilka chwil później miał już ukochanego w ramionach- Twój ojciec mnie zaakceptował- głaskał go po włosach i  całował co kilka sekund- w każdym razie pozwolił nam się spotykać. W końcu zobaczył naszą miłość
-Cieszę się- spojrzał na mężczyznę- Więc ze ślubu nici?
-Na jakiś czas- uśmiechnął się- Ale kiedyś cię zaobrączkuję
-Spróbuj nie- zrobił groźną minę i ziewnął- Niby cały dzień przeleżałem w śpiączce ale wciąż jestem zmęczony
-Śpij więc. Ja już cię nie opuszczę- on też chętnie zamknął by oczy
-Wiem- i usnął niemal w oka mgnieniu. Logan uśmiechnął się i westchnął z ulgą. Wszystko było dobrze i tak miało pozostać. Miał nadzieję że już nic się nie zmieni. Nie przetrwałby czegoś takiego po raz drugi.



#################################################################################
Kochani mam zamiar napisać kolejne opowiadanie. Tylko chciałabym żebyście podali mi parting. Waham się między czymś z Harrego Pottera a Buffy. A może jakiś crosover? Dajcie znać:) Bardzo proszę:)

Moi drodzy właśnie coś wymyśliłam zajrzyjcie i proszę o opinię http://opyaoixil.blogspot.com/



niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 18

Logan wiedział że musi działać szybko. Jeszcze tego samego wieczoru opuścił Londyn i wrócił do domu. Starał się z całej siły ignorować to jak bardzo całe ciało go dolało. I że z każdą godziną czuł się coraz gorzej. Na szczęście nie działało to w dwie strony i Eric był bezpieczny. Jadąc dzwonił najpierw do ojca który jako Alfa musi go poprzeć i do kilku członków Rady którzy byli im przychylni.
Gdy zaparkował przed domem czuł że są wszyscy zebrani. Mimo późnej pory. Uśmiechnął się nieznacznie i poszedł walczyć o swoje szczęście i miłość.

Tymczasem Eric siedział zamknięty w swojej sypialni i starał się zapanować nad wściekłością. Rozumiał tatę że się o niego martwi ale skoro wybaczył Matt'owi romans z mężatką to czemu nie może zaufać jemu. Albo chociaż wstrzymać się z osądem aż nie pozna Logana. Mimo że ich Połączenie tak nie działało to wiedział że mężczyzna cierpi fizycznie i dlatego właśnie on sam płakał cicho w poduszkę. On sam też bardzo go potrzebował starał się jednak myśleć o ukochanym i przesyłał do niego swoją energię w nadziei że doda mu to otuchy.

Logan gdy stanął w drzwiach salonu poczuł że ukochany daje mu swoją siłę. Uśmiechnął się lekko i wziął głęboki oddech
-Dziękuję wszystkim za przybycie- stanął na środku pokoju
-Logan co jest takie ważne?- Zapytał Dylan ale był pewny że chodzi o młodego Wagner'a. Tego właśnie się obawiał.
-Kilka tygodni temu Naznaczyłem jednego czarodzieja....- przygryzł wargi. Mimo że wszyscy byli mu tu przychylni zaczął się czuć jakby zrobił coś złego. Jak w szkole gdy narobił problemy- Eric'ka Wagner'a. Ale jak wiecie nasze rodziny są... skłócone. Mimo to poczułem coś do niego i zareagowałem. Chcę zgłosić prośbę o małżeństwo. Noah Wagner zdecydował że nie możemy być razem nawet przeciwko Znakowi. O  którym nie wie mimo to jako potężny czarodziej powinien go wyczuć
-Synu to nie jest takie proste- po chwili odezwał się Dylan- jakiś czas temu dowiedziałem się o was i chciałbym ci pomóc ale w końcu wróciliśmy do domu...- westchnął- nie prosiłbyś jednak o to gdybyś go nie kochał...- umilkł nagle bo obok jego syna pojawił się Eric.
Logan spojrzał na niego zdziwiony ale gdy ten posłał mu uspokajający uśmiech położył mu tylko rękę na ramieniu i czekał co powie
-Niech pan nie myśli że ja nie kocham Logan'a. Chcę być z nim nawet jeśli Rada nas wygna, nawet jeśli już nie zobaczę rodziny- tu zamilkł. Owszem był przekonany że tego pragnie ale miał nadzieje że do tego nie dojdzie
-To dobrze że i ty się wypowiadasz- odezwał się jeden z Druidów- I większość z nas uważa że ta stara wojna powinna się skończyć ale nie wydaje mi się że małżeństwo coś tu rozwiąże... Noah jest uparty i zawsze był....
-Moją zgodę jednak macie- jedna z Wróżek wstała- panowie, panie wszyscy tu widzimy że ci młodzi chłopcy należą do siebie. I to że proszą Radę o pomoc samo w sobie jest bardzo odważne- uśmiechnęła się w ich kierunku. Logan objął ukochanego i stał teraz za mim przyciskając go do szerokiej klatki piersiowej
-Oczywiście ale czy wszyscy się na to zgodzą?- Zapytał Beta
-Za tydzień mamy się zebrać w innej sprawie. Myślę że możemy poruszyć i tą kwestię- Dylan musiał wstawić się za synem. Tu nie było pomyłek oni się kochali i musieli być razem
-Skarbie wracaj do domu to tylko tydzień- nie zwracali uwagi na innych w pokoju. Już nie.
-Ale będziesz cierpiał- wspiął się na palcach i pocałował go w ramię
-To nic. Jeśli wszystko będzie dobrze później już będziemy razem- ujęło go jak bardzo się o niego martwi
-Ale...- reszta zdanie zniknęła w miękkim pocałunku
-Wszystko będzie dobrze- pocałował go jeszcze w czoło i Eric zniknął. On musiał wierzyć a przynajmniej sprawiać takie wrażenie żeby go nie wystraszyć.

Dylan stał przed domen Wagnerów i czekał na Noah. Był głupi że wcześniej  tego nie wiedział ale teraz zrobi wszystko żeby naprawić życie synowi
-Czego tu chcesz?- Warknął czarodziej gdy zobaczył go na werandzie
-Musimy porozmawiać o naszych dzieciach... Nie zdajesz sobie sprawę że Eric nosi Znak? Wczoraj poprosili kilku członów Rady o zgodę na małżeństwo... wiesz że przyznają im rację
-I nie chcesz do tego dopuścić? W tym mam ci pomóc?- Robił się coraz bardziej zły
-Oni się kochają i nic na to nie poradzisz... a ja to widziałem. Nie chcę stawać im na drodze do szczęścia i ty też nie powinieneś. To co stało się lata temu to przeszłość. Nie mówię że mamy się nagle polubić ale chodzi o naszych synów. To ich życie i o ich szczęście tu chodzi a nie o nasze waśnie. Wciąż cię nie znoszę i to raczej się nie zmieni ale...
-Nawet jeśli Eric nie ma jeszcze 17 lat- przerwał mu- Ty myślisz że on kocha twojego syna? Że twój syn wie co robi?
-Tak. I będę głosował za zgodą. Masz tydzień przemyśl czy stare waśnie warte są utraty dziecka. Bo tym czy innym sposobem oni będą razem- odwrócił się i zszedł po schodach zostawiając czarodzieja samego ze swoimi myślami.

Eric nie zamierzał się budzić. Najchętniej przespałby cały tydzień i obudził się na swoim ślubie. Jednak i rodzina i przyjaciele bardzo się martwili i niemal od rana ktoś z nim siedział. On jednak nie cieszył się z towarzystwa i wciąż spoglądał na telefon. Logan nie wysłał jednak ani jednej wiadomości. Sięgnął poprzez ich połączenie i zobaczył że mężczyzna całkiem opadł z sił.
Skoncentrował się na ukochanym i nagle zrobiło mu się ciemno przed oczami. Nie dbał o siebie ale nie pozwoli żeby wilkołak cierpiał gdy on jest mu w stanie ulżyć.
Jego mama weszła do pokoju kilka minut później z jego ulubionymi ciastkami i przerażona zobaczyła że jej najmłodszy syn leży nieprzytomny całkiem siny na dywanie.
W tym samym czasie na dole ktoś wtargnął do domu  i zanim kobieta zdążyła cokolwiek zrobić przy Eric;ku znalazł się wilk. Zwierzę przemieniło się w nagiego młodego mężczyzną
-Musi iść do szpitala- odezwał się w jej kierunku
-Przyprowadzę samochód
-Nie ma czasu!- Ryknął.
Alice podbiegła do nich i przeniosła wprost do Magicznego Szpitala. Jej synek musi wydobrzeć. Mimo tego że bała się o swoje dziecko bardzo dobrze obejrzała sobie przyszłego zięcia. Przystojny i kochał Eric'ka a to drugie było dla niej najważniejsze.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 17

Logan zaczął się coraz bardziej denerwować. Był zły na samego siebie że zgodził się na to wyjście do klubu. Bał się że może się to źle skończyć. Eric był jego a jeśli ktoś go dotknie... bardzo chciał o tym nie myśleć ale ukochany już od 20 minut siedział w łazience a on przez drzwi mógł słyszeć wszystko co robi. Szybki prysznic, czesanie miękkich włosów. I wiedział że się ubiera. On sam zarzucił na siebie zwyczajową czarną skórę i był gotowy. Dlatego z ciekawością i rosnącą obawą czekał na to co się stanie gdy będzie w końcu mógł zobaczyć Eric'ka.
Mimo że wcześniej już się kochali on pragnął jeszcze.
-I jak?- Zapytał chłopak stając w drzwiach. Wilkołak tylko przełknął głośno ślinkę i zacisnął pięści. Tak go przecież nie wypuści- Ja wiem to trochę za dużo....- nie zrozumiał Eric i już zaczął się wycofywać z lekkim rumieńcem na policzkach gdy nagle mężczyzna znalazł się przy nim i objął zaborczo
-Ubierz się- warknął mu do ucha ale nie był zły
-Przecież jestem..- zaczął i jęknął gdy zwinne palce zacisnęły się wokół jego lekko wystających sutków
-Nie wyjdziesz tak- wziął go na ręce- chłopak ubrany był w siatkową zieloną koszulkę i spodnie tak ciasne że opinały go jak druga skóra, włosy rozpuścił i zaczarował żeby się nie zmierzwiły. Był piękny ale nie chciał żeby ktokolwiek tak go oglądał.
-Logan przestań- wyplątał się z jego objęć- mam zamiar założyć jeszcze kurtkę no i tylko ty się dla mnie liczysz- spojrzał mu w oczy- zrozum to wreszcie. Kocham cię inaczej bym nie ryzykował
-Powtórz to- niemal wyjąkał wilkołak
-Co?- Zapytał niewinnie z ogromnym uśmiechem
-Dobrze wiesz...
-Kocham cię- Eric pocałował go delikatnie w usta i sięgnął po czarną kurtkę- Idziemy?
-Zabijesz mnie-westchnął ale wyznanie chłopak sprawiło mu tyle radości że zgodziłby się na wszystko.

Eric był bardzo podekscytowany i Logan znów zaczął się zastanawiać czy taka wyprawa to coś dobrego. On już od kilku minut czuł specyficzny zapach klubu. Te wszystkie spocone ciała, sex, muzyka, morze alkoholu. To nie było miejsce dla tego niewinnego chłopca ale był bezradny. Jedyne co mógł zrobić to być przy nim i mieć pewność że wszyscy wiedzą że należy tylko do niego. Objął go jeszcze mocniej i weszli do zaciemnionego lokalu.
-Nie przypuszczałem że  tak tu będzie- Eric rozglądał się zaciekawiony
-Nic specjalnego- prychnął i poprowadził go w stronę baru
-No tak ty bywałeś- zmarkotniał nagle- Piwo?
-A nie masz za mało lat?- Zapytał gdy pomagał mu się wspiąć na wysoki barowy stołek. Wiedział że Eric świetnie sobie poradzi ale musiał go dotykać
-Robię takie rzeczy....- zaczął i zamilkł bo tuż przed nimi zaczął tańczyć bardzo przystojny mężczyzna. Wysoki opalony blondyn który wyraźnie zapraszał go na parkiet. Logan zrobił krok do przodu i zasłonił ukochanego. Tamten tylko wzruszył ramionami i zniknął w tłumie.
-Ale tylko jedno- westchnął i pochylił się by go pocałować. Wiedział że tak będzie. Już się w nim gotowało a byli tu tylko kilka minut.
-Może być- uśmiechnął się i położył głowę na ramieniu mężczyzny po czym przyłożył usta do jego ucha
-Pamiętaj tylko ty się liczysz- polizał go w szyję i zaczął kołysać się w rytm muzyki. Logan jęknął i zaklął w duchu. Jeśli uda im się przeżyć bez problemu tą wizytę to z Radą pójdzie mu jak z płatka.

Eric już wcześniej pił ale dziś było inaczej upajał się bardziej atmosferą i ludźmi niż trunkiem i tak bardzo łagodnym. Wiedział że wielu mężczyzn się im przygląda a jego wilkołak kilka razy potrząsa przecząco głową. Zdał sobie sprawy że nie tylko Logan w ich związku jest zazdrosny.
Zeskoczył z krzesła i wziął go za rękę.
-Chcę zatańczyć- wilk czuł determinacją i zazdrość bijącą z ukochanego i uśmiechał się w duchu. Może jednak byli bardziej dobraną parą niż myślał.
-Z przyjemnością- odwrócił go tak że plecy chłopca przylegały do jego szerokiej klatki piersiowej objął go i pochylił głowę. Miał teraz usta na tej wspaniałej kuszącej szyjce. Warknął cicho i zaczął kołysać ich ciałami. Mimo że muzyka była szybka on poruszał się powoli bardziej zmysłowo. Eric jęknął i wypuścił głośno powietrze. Poczuł erekcje kochanka i przysunął się jeszcze bardziej chociaż wcześniej było to niemal niemożliwe. Zamknął oczy i już nie słyszał żywej głośniej muzyki która zapraszała do szaleństw. Teraz liczył się tylko mężczyzna i powolne ruchy jego bioder. Mógłby tak spędzić wieczność. Logan całował go w ucho i po szyi. Zaczął się podniecać i nagle poczuł że coś jest nie tak. Ciało za nim stężało i on sam otworzył oczy.
Zamrugał. Przed nimi stało dwóch rosłych mężczyzn. To byli tylko ludzie ale mimo wszystko mogło być niebezpiecznie tym bardziej że niemal czuł zmianę ukochanego.
-Mały może teraz pobawisz się z nami?- Jeden z nich wyciągnął ku niemu rękę a drugi  stojący bliżej pogładził go kciukiem po dolnej wardze i nagle zza jego pleców wyskoczył wilk. Powalił ich obu potężnymi łapami i pochylił pysk
-Logan!!- Wrzasnął chłopak i zacisnął dłonie na ogonie zwierzęcia- Zostaw!
Bestia odwróciła się w jego stronę i obnażyła ostre zębiska.
-Bo sobie pójdę- chłopak podszedł jeszcze bliżej i na te słowa wilk złagodniał i odsunął się od mężczyzn i zaskomlał smętnie.
Eric zamknął oczy i  westchnął. Wymruczał kilka słów w obcym języku i gdy znów spojrzał na świat byli już w alejce za klubem a zamiast zwierzęcia patrzył na niego czerwonymi oczami mężczyzna. Zanim chłopak zdążył się poruszyć Logan naparł na niego i boleśnie przycisnął do ściany. Złączył ich usta w namiętnym niemal gorączkowym pocałunku i chłopak w oka mgnieniu przestał być na niego zły.
Gdy oderwali się od siebie szukając oddechu uśmiechnął się tylko
-Wracajmy do hotelu
-O tak- wysyczał mężczyzna i wziął go za rękę. Mógł poprosić żeby czarodziej ich tam przeniósł ale to co zrobił w klubie było i tak dużo na jego wciąż niestabilne moc. Dlatego niemal biegli.

-Eric!!- Zatrzymali się nagle chłopak zadrżał. Po drugiej stronie ulicy stał Noah- Co się tu do cholery dzieje!?- Był już przed nimi
-Tato bo wiesz....- zaczął ale umilkł pod spojrzeniem ojca
-Panie Wagner ja i pana syn...
-Lepiej nie kończ- pstryknął palcami  i tuż przy jego stopach pojawił się bagaż chłopaka- Dopilnuję byście się już nigdy nie spotkali- wziął syna za ramię i nie zważając na jego protesty już mieli odejść
-Tato stój- Eric znalazł w sobie odwagę i podszedł do ukochanego. On sam był niemal chory z bezsilności a jeśli zacząłby walczyć czy się kłócić skończyłoby się to tragiczne- Ja i Logan jesteśmy razem i się kochamy. Nie możesz z tym nic zrobić- wziął go za rękę- nie pozwolę na to
-Jesteś niepełnoletni i  to ja decyduje o tym co dla ciebie dobre. Możesz myśleć że go kochasz, może ci się podobać ale to nie pójdzie dalej. Eric jeśli nie wrócisz teraz ze mną do domu McCoy opuści naszą społeczność dopóki ja żyję nie wróci. Robię to  dla twojego dobra
-Kochany idź z nim- wilkołak się trząsł ale innego wyjścia nie było. Jeszcze nie. Jednak w  głowie już układał plan jak z tego wybrnąć. Nie rozdzielą ich.
-Ale...- zaczął zaskoczony
-Rozwiążę to- pochylił się i musnął wargami jego policzek- Wiesz że nie pozwolę nas rozdzielić
-Wiem- przytulił się jeszcze do niego i podszedł do ojca. W tym momencie nienawidził go z całej mocy.
Teraz Logan zacznie działać a czasu ma naprawdę niewiele.
Gdy zniknęli przez miasto rozległ się mrożący krew w żyłach skowyt.

czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 16

W końcu nadszedł dzień wyjazdu do Londynu.
Od samego rana Eric nie mógł się tego doczekać. Z Loganem było mu coraz lepiej a i po szybkim rozeznaniu się w sprawie zaczął się też przekonywać do Felix'a chociaż nie ukrywał że wciąż trochę się martwił o to że kiedyś ze sobą sypiali. Wiedział jednak że ukochany potrzebuje więcej sprzymierzeńców i to najlepiej nie z jego rodziny.
Kelly udało się utrzymać w tajemnicy przed młodszym bratem plan wyjazdu i była z siebie dumna.W zasadzie było jej bardzo na rękę że spędzi ten tydzień sama a i wiedziała że zakochanym należy się kilka dni bez ciągłego strachu. Stała teraz przy samochodzie i czkała aż Eric pożegna się z całą rodziną. Wiedziała że tata trochę się waha ale chłopak był ostatnio wzorowo grzeczny.

-Więc jaki jest plan?- Zapytał gdy tylko wyjechali za zakręt
-Skąd wiesz że jakiś jest?- Uniosła brew ale nie spuszczała wzroku z drogi
-Bo wiem że ty i Logan ciągle do siebie piszecie
-Poczekaj aż dojedziemy na miejsce nic ci nie powiem- i włączyła radia. Widziała że młodszy brat się naburmusza. Nie był w stanie rzucić na nią Zaklęcia Prawdy i mimo że normalnie jest to powód do zmartwień dla całej rodziny teraz była z tego zadowolona.

Logan pojechał do Londynu bladym świtem zaraz po tym jak rozstał się z ukochanym. Miał wiele do przygotowana a czasu mało. No i  już nie mógł się doczekać kiedy  będzie mógł w końcu przespać z nim całą noc. Już marzył o tym jak wspaniale będzie widzieć go zaraz po przebudzeniu i nie wypuszczać z objęć przez całe dnie.
Stał teraz przed niewielkim ale eleganckim hotelem w starej części miasta. Tu czuł się najlepiej i wiedział że Eric'kowi też się spodoba. Sam czasem dziwił się jak wiele mają ze sobą wspólnego. Kochali stare budowle i mężczyzna już wiedział jak będzie wyglądał ich dom. On i Flix nawet zaczęli obmyślać plan jak zjednać upartych ojców ale o tym pomyśli później. Poczuł zbliżający się zapach ukochanego i kilka sekund później zobaczył samochód jego siostry jak wyłania się zza bramy. Uśmiechnął się i wolnym krokiem podszedł w ich stronę.
Eric gdy tylko zobaczył ukochanego zagryzł wargi. Dziś miał na sobie coś innego niż zwykłą czerń. Sprane jasne jeansy i zielony podkoszulek opinający jego imponujące mięśnie do tego wysoki buty z którymi chyba się nie rozstawał. Spojrzał na siebie i zmarkotniał. Cokolwiek by nie robił on zawsze wygląda przy nim jak ubogi krewny.
Kelly zaparkowała i wysiadła z samochodu. Przywitała Logana z uśmiechem i poszła rozpakowywać bagaże dając zakochanym chwilę dla siebie.
-Cześć śliczny- mężczyzna otworzył drzwi i spojrzał na chłopaka. Widzieli się kilka godzin temu ale on już tęsknił
-Hej- posłał mu jak zwykle nieśmiały uśmiech- Ten hotel to twoja robota?- Zapytał wysiadając z auta
-Oczywiście. I mamy dla siebie cały tydzień- wziął go w ramiona- Kelly się tu nie zatrzymuję
-Nie?- Spojrzał na siostrę która właśnie przyniosła jego torbę
-Nie. Ja spędzę tydzień u koleżanki ze studiów a wy macie się dobrze bawić i cieszyć się sobą- wspięła się na palcach i pocałowała wilkołaka w policzek po czym szepnęła mu coś do ucha. Ten w odpowiedzi tylko kiwnął głową i przyciągnął do siebie Erick'a
-Skoro tak...-chłopak zagryzł wargi- A co jeśli...
-Wszystko będzie dobrze- zadzwonił jej telefon- no to ja już was zostawiam- wsiadła do samochodu i bez słowa  odjechała.
-Więc jaki masz plan?- Eric odwrócił się na powrót do ukochanego
-Najpierw pokarzę ci nasz pokój- pocałował go w policzek- a później inne atrakcje- warknął cicho i dał mu do zrozumienia jak bardzo jest twardy. Chłopak tylko się uśmiechnął- A następnie zwiedzimy miasto
-Podoba mi się ten plan- weszli do środka.

Pokój był niewielki ale  bardzo wygodny. Zdobiony bogato w złoto i brąz. Duże okno z balkonem powiększało go trochę. Dywan znajdował się na całej powierzchni podłogi, był miękki i kuszący ale w nieokreślonym kolorze. Było tam jeszcze biurko z ciemnego drewna i podobna szafa. W rogu wciśnięty był fotel na ścianie powieszony był telewizor. Ale łóżko zajmowało najwięcej  miejsca. Ogromne i zdawało się zapraszać. Były tu też drzwi do łazienki ale na razie żaden z nich ich nie dostrzegał.
Eric przytulił się do gorącego ciała. Nie ważne ile razy kochali się nocą jemu wciąż było mało. Gdyby był dziewczyną byłby już w ciąży. Już miał zacząć dobierać się do wyraźnej chociaż ukrytej w spodniach erekcji gdy Logan złapał go za rękę a drugą dłonią pogłaskał po policzku
-I ja tego pragnę ale musimy jeszcze porozmawiać- uśmiechnął się do niego i wziął na ręce po czym posadził go sobie na kolanach, sam siedział na miękkim łóżku
-O czym?- Zapytał przytulając się i zamykając oczy
-Chcę wystąpić do Rady o pozwolenie na poślubienie cię....- uwał na widok jego miny- Eric kochany nie mówię że teraz ale za kilka lat- dodał szybko
-Prosisz mnie o rękę?- Wyjąkał. Nie spodziewał się że będzie to tak szybko
-Eric jeśli Rada nie zaakceptuje mojego Znaku.. nienawidzę tego że zmienili zasady. Tak byłbym zaszczycony gdybym był twoim mężem ale od tego wszystko zależy. Dlatego chcę zrobić to teraz gdy mamy jeszcze czas
-Logan- przygryzł wargi- zaczekaj  jeszcze. Nie chcę problemów. Porozmawiam z twoim tatom... nie kłóć się. Mój  ma klapki na oczach a jeśli pójdę do wilka Alfy z taką prośbą mogę zyskać szacunek- uśmiechnął się
-Albo wszystko zniszczy- mruknął- Mimo to zacznę rozmawiać z członkami Rady. Dyskretnie i nie oficjalne jeszcze- pocałował go w policzek a później w usta
-Eric McCoy- roześmiał się chłopak- to brzmi świetnie
-A może Logan Wagner- tym razem to wilkołak parsknął śmiechem
-Właściwie to będzie Eric Brian Wagner-McCoy- czarodziej zsunął się z jego kolan i położył się na miękkiej pościeli
-Więc ja będę Logan Henry McCoy- Wagner- ułożył się obok
-Ale zaczekaj nie ma się co spieszyć- zamknął oczy- Mimo że bardzo bym tego chciał. Nawet śniło mi się że mieszkamy razem.
-Dla ciebie wszystko- pocałował go- A może zanim wejdziemy na tydzień do łóżka przejdziemy się po mieście
-Nie chcesz mnie kochać?- Zapytał zmartwiony nagle i odwrócił buzię na której pojawił się smutek
-Nigdy tak nie mów- warknął i przyciągnął go do siebie- mimo to sam mówiłeś że musimy robić cokolwiek innego niż tylko sex. A teraz mamy dla siebie cały tydzień jesteśmy w innym mieście gdzie nikt nas nie zna i nikogo nie obchodzi że jesteśmy razem- tłumaczył szybko niemal spanikowany
-A to  w takim razie chcę iść do klubu- na nowo się roześmiał. Zawsze gdy tak robił Logan robił wszystko by go pocieszyć i załagodzić sytuację
-Dobrze- przysunął nos do jego szyi i zaczął wdychać ten wspaniały zapach
-Gejowskiego klubu- powiedział wsuwając dłoń pod jego koszulę i dotykając twardych mięśni brzucha
-Co tylko zechcesz.... Nie ma mowy!- Oprzytomniał po chwili- Nikt nie będzie cię dotykał nie będziesz z nikim tańczył
-Ale ja nigdy nie byłem...- zaczął
-Eric jak mógłbym skarbie patrzeć jak tańczysz z kimś innym jak ktoś cię ogląda- pozbawił go koszuli
-Ale ja chcę tylko ciebie- jęknął- A oni mogą tylko patrzeć i nic więcej. No i będą oglądać tylko ciebie ja nie jestem taki interesujący
-Nie?- Zapytał i nagle wstał z ukochanym w ramionach- To przekonamy się- poprowadził go do łazienki. Na jednej ze ścian wisiało ogromne lustro i postawił go przed nim on sam stanął za nim i trzymał jego twarz tak żeby wciąż patrzył w ich odbicie
-Nie zamykaj oczu- szeptał mu do ucha- chcę żebyś zobaczył to co zawsze ja widzę. To co mnie tak urzekło- zaczął go całować.

Dylan McCoy od kilku dni był całkiem świadom tego co dzieje się z jego synem i gdzie znika w nocy. Starał się ukryć zapach młodego czarodzieja ale w amoku zapomniał o tym że ojciec wciąż potrafi to wyczuć. Zastanawiał się co powinien teraz zrobić. Nigdy nie widział swojego  starszego dziecka tak szczęśliwego ale to Wagner a z tego nic dobrego nie będzie. Siedział teraz w ich już nie tak sekretnej chatce i oglądał zdjęcia które tu zostawili. Mężczyzna potrafił poznać prawdziwą miłość i to właśnie widział. Przygryzł wargi  i postanowił że nie będzie się wtrącał. Ale też nie pomoże im w niczym. Syn sam musi sobie poradzić jest dorosły a jeśli to co widzi i czuje w tym miejscu jest prawdziwe to sobie poradzą. Chciał tego, pragnął szczęścia dla swoich dzieci.
Tylko nie do końca wiedział co powinien zrobić. Samo to że nie będzie przeszkadzał powinno być już dużo. Wyszedł w końcu i poszedł powoli do domu. Musi naradzić się z żoną a przede wszystkim ją przeprosić za to że ostatnio był taki stanowczy i nie widział tego co ma przed nosem.

sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 15

Noah był z siebie bardzo zadowolony. Już od dwóch tygodni obserwował swojego najmłodszego syna i na nowo stawał się dumny. Eric uczył się pilnie bo czasu było coraz mniej. Pomagał w domu i spędzał czas ze swoim najlepszym przyjacielem. Wydawało się też że zapomniał o wilkołaku a to była najlepsza wiadomość. Szykował się też do wyjazdu z Kelly. A cała rodzina przypomniała sobie nagle że Emma w tym roku wychodzi za mąż i na nowo wznowili przygotowania.
Czego jednak ojciec nie wiedział to że Eric spędzał każdą noc w chatce w lesie. Przez tych kilkanaście nocy zaczynali się coraz lepiej poznawać. No i odkrywali że mają jednak wiele ze sobą wspólnego. Lubili  podobne filmy, to samo jedzenie i nawet przekonywali się nawzajem do muzyki. A co najważniejsze to fakt że mieli bardzo podobne podejście do życia. Owszem Logan był doświadczony, starszy i dojrzalszy ale marzył o stateczności o rodzinie i o ukochanej osobie z którą chciał spędzić życie. I taką właśnie miał. Eric mimo wszystko nigdy nie zamierzał się wyszaleć. Zawsze chciał po prostu z kimś być kochać i być kochanym. Trochę mimo wszystko martwiło go to że mężczyzna był tak doświadczony. Logan jednak za każdym razem zapewniał go że uczy się szybko i nikt nigdy nie robił mu tak dobrze jak on. W to chłopak jednak nie do końca wierzył mimo to uśmiechał się i przytulał do niego.

Tej nocy oglądali jakiś wyjątkowo krwawy horror tulili się do siebie i jedli tony śmieciowego jedzenia gdy nagle ktoś zapukał do drzwi
-Chyba nikt nie wie że tu jesteśmy?- Logan podniósł się niechętnie i założył swoją koszulę. Tu siedzieli w samych bokserkach
-Oczywiście że nie- i chłopak usiadł ale zakrył się tylko kocem- Może to jakiś bezdomny czy coś?- Przygryzł wargi
-Nie ruszaj się stąd- pocałował go czule i poszedł otworzyć.
-Logan McCoy- w progu stał przystojny 20 kilkuletni chłopak- Nie sądziłem że cię tu znajdę
-Felix- warknął starzy mężczyzna- Co ty tu robisz?
-Byłem w okolicy i spotkałem twojego tatę. Więc zacząłem węszyć- wszedł i dopiero teraz zobaczył że siedzi tu ktoś jeszcze - A co to za mały kociaczek?- Zapytał zbliżając się do łóżka. Wilkołak zareagował od razu i odepchnął tamtego na ścianę
-On jest mój- wyszczerzył kły. Tamten zaczął się śmiać.
-Zakochany... tego się nie spodziewałem. Ktoś skradł twoje serce.... Ale czemu się kryjecie?- Zapytał i usiadł na jednym z foteli
-Bo nasze rodziny się kłócą- mężczyzna wzruszył ramionami- Chyba nie masz zamiaru zostać tu na zawsze?
-Logan kto to?- W kocu zapytał Eric i wstał szukając własnych ubrań
-To mój stary znajomy- przyciągnął go do siebie- Jak ty nas znalazłeś?
-Każdy kto miałby dość rozsądku mógłby to zrobić- wyznał i zapalił papierosa- To siedzicie tu nocami tak?- Felix nie przestał oglądać ślicznego ciała chłopaka. Zdziwił się też że Logan właśnie go okłamał. Przecież nigdy nie krył swoich byłych kochanków. Nawet jeśli był z nim tak jak w ich przypadku dwa tygodnie. Stary znajomy warknął na niego nagle- Spokojnie tak tylko patrzę. Ja wiesz również jestem w związku- wyprostował się dumnie- Mimo to wpadłem do starego kumpla żeby się trochę zabawić- mrugnął ale na prawdę nie miał niczego złego na myśli. Oni jako para nigdy by nie przetrwali. Za to przyjaciółmi byli dobrymi
-Teraz mam inne plany- pocałował chłopca bo wiedział że ten czuje się odstawiony na boczny tor- I byłbym ci wdzięczny...
-Logan a może ja was zostawię- Eric wyplątał się z jego objęć. Był świadom kłamstwa ukochanego.
-Skarbie noce są dla nas- silna ręka posadziła go na łóżku- Porozmawiamy później i lepiej zatrzyj ślady
-Już mnie nie ma- Felix wstał i wyszedł. Raz jeszcze patrząc na starego kumpla. Musiał z nim o tym porozmawiać i to szybko. Dowiedzieć się wszystkiego.

Gdy zostali sami  nastała cisza.
W końcu po kilku chwilach Eric odchrząknął i odwrócił się do mężczyzny
-Byliście razem- nie zapytał tylko stwierdził
-Kochany mój- wilkołak posadził go sobie na kolanach- wiesz że miałem wielu ale nikt nawet nie zapadł mi w pamięć. Eric nie chciałem ci mówić o wszystkich  moich byłych...
-Ilu ich było? Koło 10?- Wiele rozmawiali i  to o wszystkim ale jakoś od pierwszego wyznania nigdy do tego nie wracali
-20... coś koło tego- mężczyzna spuścił nagle wzrok- nie mają jednak żadnego znaczenia. Pamiętaj tylko ty się dla mnie liczysz- wziął go za rękę i bał się przez chwilę że ukochany od niego ucieknie
-Chciałem tylko wiedzieć- powiedział powoli- Nie będę się tym zadręczał. Każdy ma jakąś przeszłość- mimo to Eric zastanawiał się czy dobrze robi przyjmując wszystko tak spokojnie
-Kochany mój- patrzył mu teraz w oczy
-Logan wszystko jest dobrze- zapewnił go i pocałował w policzek- Tylko wiesz... trochę dziwnie że on nas znalazł. Muszę założyć nowe  zaklęcia.
-To już jutro rano- znów się rozebrał- Dołączysz do mnie?
-Oczywiście że tak- wsunął się pod koc- Mamy tak mało czasu  nie chcę spędzać go na kłótniach- pocałował go znowu
-A w domu jak?- Wiedział że obaj ojcowie się uspokoili ale był pewny że coś jeszcze wymyślą i tego się obawiał
-Jestem idealnym synem ale kiedyś będę musiał wyznać mu prawdę- położył głowę na piersi mężczyzny. Ten pocałował jego miękkie włosy
-Poradzimy sobie. Znów włączył film. A Felix... jest bardziej dobrym kumplem niż czymkolwiek innym
-Dobrze bo i ja potrafię być zazdrosny- zrobił zaciętą miną i Logan nie mógł się powstrzymać przed pocałowaniem go. Był taki słodki i śliczny. Zapragnął znów go mieć. Chociaż tylko trochę.
-Mogę?- Zapytał go wibrującym szeptem pieszcząc delikatnie sutki
-Nie jeśli ja zrobię to pierwszy- nagle to Eric siedział mu na biodrach i dotykał po gorącej klatce piersiowej. Znak na jego obojczyku zaczął wibrować i chłopak zamruczał z przyjemności. Logan uśmiechał się do niego i pozwolił by ukochany prowadził. Każdy dotyk sprawiał mu więcej i więcej przyjemności. Było im coraz lepiej z każdym dniem i miał nadzieje że w Londynie spędzą ze sobą cały czas. A wyjazd już za trzy dni. Czego chłopak nie wiedział a co ustalił już z jego siostrą to zamówił pokój w dobrym hotelu i masę atrakcji.
-Hej nie odpływaj beze mnie-Eric ugryzł go w wargę
-Wybacz rozmarzyłem się- ucałował go- Więc co teraz ze mną zrobisz?
-Zobaczysz mój drogi zobaczysz- i zsunął się by mieć twarz tuż przy jego rozporku- Przygotuj się na wspaniałe doznania
-Z tobą zawsze- położył ręce pod głowę i poddał się pieszczocie. On wierzył że wszystko będzie dobrze i będą razem mimo wszystkich przeciwności a na ich ślubie będą obie rodziny. Nagle przestał myśleć o czymkolwiek innym. Zwinny język  owinął się wokół jego przyrodzenia i wszystko inne przestało się liczyć.
Eric był w tym coraz lepszy i za każdym razem gdy słyszał stłumiony jęk z ust doświadczonego mężczyzny uśmiechał się w duchu. I on miał plany co do ich wyjazdu. Zaczął ssać mocniej i szybciej.  Za chwilę za parę sekund posmakuje ukochanego.


niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 14*

Eric czuł że płonie.  A niczego jeszcze nie zaczęli. Zdawało mu się że każdy nawet najmniejszy ruch dłoni na jego  ciele pozostawia gorące znaki. A mężczyzna wcale się nie spieszył. Bardzo powoli ściągał z niego każdą część garderoby. Całował go bez opamiętania rozpalając jeszcze bardziej. Chłopak w pewnym momencie jęknął. Logan od razu oderwał się od jego brzucha i spojrzał w oczy.
-Wszystko dobrze?- Zapytał łagodnie ale w oczach miał przestrach
-Bardzo- szepnął i uśmiechnął się- Tylko....
-Powiedziałem że dziś zrobimy to tak jak należy- zaczął rozpinać mu spodnie. Nieprzerwanie patrząc w oczy. Jego wilk raz po raz chciał się wyrwać. Pragnął go z każdą chwilą coraz bardziej. Ale trzymał go na wodzy tym razem chciał go kochać a nie zaspokajać żądze. Mimo że wiedział iż ukochanemu bardzo by się to podobało. W końcu Eric leżał na pościeli całkiem nagi. Aż zamruczał. W zasadzie podczas pierwszego razu niewiele widział i aż wstyd było się przyznać ale niewiele pamiętał. Teraz mógł go podziwiać na spokojnie a było na co patrzeć. Był szczuplutki owszem i nieopalony ale taki piękny. Za kilka lat gdy jeszcze zmężnieje będzie jeszcze wspanialszy. Zagryzł wargi i zacisnął pięści żeby nie zrobić czegoś głupiego. Jego wzrok padł na erekcję ukochanego. Oblizał wargi i sam zaczął się rozbierać. Musiał go mieć. Jedna dłoń chłopaka zsunęła się w dół
-Moje- warknął Logan i jednym szybkim ruchem zdarł własne spodnie. Usadowił się między rozłożonymi nogami ukochanego i uśmiechnął
-Jesteś taki piękny- błądził dłońmi po jego udach i brzuchu- I młody....- przygryzł wargi- Jesteś pewny że to mnie wybrałeś?- Musiał zapytać. Mimo wszystko zadawał sobie sprawę że Eric wchodzi dopiero w dorosłe życie i nie ma żadnych doświadczeń.
-Oczywiście- podniósł się i pocałował go delikatnie w usta- Zresztą przecież i tak mnie nie wypuścisz- mrugnął do niego
-Nie... ale kocham cię i jeśli...-nie potrafił dokończyć zdanie. Nawet trudno było mu o tym pomyśleć. Mimo to chłopak zrozumiał.
-Logan zatrzymaj się na chwilę- tym razem usiadł i ujął dłoń mężczyzny zaskoczyło go nagle jak duże były w porównaniu z jego- Wiem jakie są tego konsekwencje. I nie wchodziłbym w żadne związki z wilkołakiem gdybym nie wiedział czym to wszystko grozi. Mimo że jestem młody mam swój rozum i potrafiłbym się obronić jeśli bym tego.. ciebie nie chciał. A teraz już mnie kochaj bo mi zimno- znów się położył. Logan uśmiechnął się i znów zaczął myśleć tylko o najbliższych chwilach.
Znów zaczął go całować. Najpierw po twarzy później po szyi. A jego dłonie błądziły po udach, i w końcu jedna z jego rąk zahaczyła o nabrzmiały członek chłopaka. Eric wypchnął biodra do przodu i jęknął.
-Mój piękny- sapnął mężczyzna i zaczął go pieścić. Druga ręka powędrowała do jego dziurki. Gdy tylko zagłębił się w te niemal nieznane tereny reakcja była niemal natychmiastowa. Ciało Eric;ka zadrżało. A Logan poczuł że nie wytrzyma długo zanim będzie musiał złączyć ich na nowo. Chłopak czuł podobnie dlatego mimo że pieszczoty i pocałunki były wspaniałe nie był w stanie czekać dłużej. Musiał po prostu musiał przyspieszyć to wszystko.
-Logan-jęknął gdy mężczyzna zacisnął delikatnie zęby na jego lewym sutku i wsunął pierwszy palec w ciasne wejście- Proszę. Już dość
I przez kilka sekund wilk rozważał tą możliwość ale zdał sobie sprawę że wcześniej  ukochany już ucierpiał i tylko pokręcił głową. Eric sapnął sflustrowany i znów poddał się pieszczocie. Pisnął gdy do pierwszego palca dołączył drugi. Ale mężczyzna znalazł w jego wnętrzu ten jeden specjalny "guziczek" i znów odpłynął. Zrobiło mu się gorąco i oczy zaszły mgłą. Nie zorientował się również że miał teraz w sobie nie dwa a trzy palce. Usta stają się coraz bardziej niecierpliwe. Wiedział że za chwilę już za kilka sekund będzie mógł poczuć  ukochanego w sobie.
I nie pomylił się. Gdy tylko po raz kolejny był na granicy orgazmu udało mu zorientował się że w końcu palce zastąpiło coś większego coś twardszego i mężczyzna nagle znalazł się bliżej niego.
-Nie boli prawda?- Zapytał
-Nigdy- odpowiedział i raz jeszcze wypchnął biodra do przodu. Ogromny członek wszedł do samego końca. Syknął cichutko ale wciąż kołysał swoim ciałem. Nie chciał żeby to się skończyło i to dlatego że Logan myśli że coś go boli. Wiedział że wilk to usłyszał ale nie zareagował. Być może i on sam zabrnął w przyjemność już za daleko. Mężczyzna starał się poruszać powoli, delikatnie. Jakby to był ich pierwszy raz, robić to z całą miłością jaką ma dla chłopaka. Nie udało mu się to jednak.
Był na samej granicy orgazmu gdy podniósł głowę i spojrzał w roziskrzone oczy.
-Dziś biorę cię po raz pierwszy i na wieki- Eric przełknął ślinkę. Teraz go Naznaczy.
-Tego pragnę- uśmiechnął się czule i pogłaskał go po policzku. Twarz mężczyzny zmieniła się. Oczy zrobiły się czerwono złote. Uszy zmieniły kształt. Czuł że długie paznokcie wbijają mu się w ciało ale największe zmiany zaszły przy jego ustach. Wydłużyły się nieznacznie i przez kły wargi nie mogły się domknąć. Eric wysunął szyję ale Logan pochylił się tak że miał twarz nad jego obojczykiem. Polizał spocone ciało i wbił w nie zęby. W tym samym momencie Eric doszedł w głośnym krzykiem. Logan zamruczał coś w starym celtyckim języku i jego ciałem również wstrząsnął orgazm.
Po jakimś czasie gdy ich oddechy się uspokoiły mężczyzna zmienił ich pozycję i chłopak leżał teraz na jego piersi zmęczony ale szczęśliwy.
-Czemu zrobiłeś go tam?- Zapytał Eric. Zachichotał gdy tylko poczuł czułe dłonie na swoim karku
-Jest intymniej-ucałował go  w czubek głowy
-Więc jak na pierwszy raz?- Trochę się denerwował
-Wspaniale- spojrzał w ciemne oczy mężczyzny- ale jak jeszcze raz będziesz mnie tak dręczył zrobię coś z twoimi jądrami- zaśmiał się na widok miny wilkołaka
-Wredny mały- zaczął go łaskotać i chatka rozbrzmiała wesołym śmiechem i ich obu.

-Więc mamy całą noc?- Zapytał Logan upijając łyk wina. I Eric się napił.
-Tak- rozmarzył się- i wyjeżdżam na 3 dni do Londynu
-Z kim?- Warknął nagle zaniepokojony mężczyzna- Nie... nie zgadzam się- powiedział po chwili
-A możesz mnie wysłuchać?- Usiadł położył się- Z Kelly  ale mam zamiar się tam z kimś bardzo mi bliskim spotkać...
I tym razem wilkowi puściły nerwy. Logan roztrzaskał kieliszek i warknął głośniej niż kiedykolwiek. Po czym rzucił się na łóżko i przycisnął chłopaka do materacu
-Nigdzie nie jedziesz! Z nikim się nie spotkasz! Jesteś mój i jeśli będzie trzeba przywiążę cię do tego łóżka i zamuruje drzwi- na te słowa Eric zaczął się śmiać
-Narwaniec- w końcu przestał się śmiać i był w stanie wydusić kilka słów- Jadę z Kelly i miałem nadzieję że będziesz tam ty- mina mężczyzny była bezcenna. Zrobiło mu się nagle bardzo głupia.
-Przepraszam- wyjąkał tylko i położył się znowu. Eric przytulił się do niego i ziewnął.
-Porozmawiamy za kilka godzin- zdecydował chłopak i już spał. Logan nienawidził siebie za tą chorobliwą zazdrość za to jak bardzo w zasadzie był niepewny swojego szczęścia. Ale Naznaczył go a chłopak niemal wyznał mu dziś miłość no i był taki wspaniały kilka minut temu. Roześmiał się i zamknął oczy. Życie było jednak bardzo dobre.



################################################################################
Kochani Zdrowych Spokojnych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. Obyście mieli w przyszłym roku wiele miłości i szczęścia. Spełnienia wszystkich waszych nawet tych najbardziej sekretnych marzeń.