poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 17

Logan zaczął się coraz bardziej denerwować. Był zły na samego siebie że zgodził się na to wyjście do klubu. Bał się że może się to źle skończyć. Eric był jego a jeśli ktoś go dotknie... bardzo chciał o tym nie myśleć ale ukochany już od 20 minut siedział w łazience a on przez drzwi mógł słyszeć wszystko co robi. Szybki prysznic, czesanie miękkich włosów. I wiedział że się ubiera. On sam zarzucił na siebie zwyczajową czarną skórę i był gotowy. Dlatego z ciekawością i rosnącą obawą czekał na to co się stanie gdy będzie w końcu mógł zobaczyć Eric'ka.
Mimo że wcześniej już się kochali on pragnął jeszcze.
-I jak?- Zapytał chłopak stając w drzwiach. Wilkołak tylko przełknął głośno ślinkę i zacisnął pięści. Tak go przecież nie wypuści- Ja wiem to trochę za dużo....- nie zrozumiał Eric i już zaczął się wycofywać z lekkim rumieńcem na policzkach gdy nagle mężczyzna znalazł się przy nim i objął zaborczo
-Ubierz się- warknął mu do ucha ale nie był zły
-Przecież jestem..- zaczął i jęknął gdy zwinne palce zacisnęły się wokół jego lekko wystających sutków
-Nie wyjdziesz tak- wziął go na ręce- chłopak ubrany był w siatkową zieloną koszulkę i spodnie tak ciasne że opinały go jak druga skóra, włosy rozpuścił i zaczarował żeby się nie zmierzwiły. Był piękny ale nie chciał żeby ktokolwiek tak go oglądał.
-Logan przestań- wyplątał się z jego objęć- mam zamiar założyć jeszcze kurtkę no i tylko ty się dla mnie liczysz- spojrzał mu w oczy- zrozum to wreszcie. Kocham cię inaczej bym nie ryzykował
-Powtórz to- niemal wyjąkał wilkołak
-Co?- Zapytał niewinnie z ogromnym uśmiechem
-Dobrze wiesz...
-Kocham cię- Eric pocałował go delikatnie w usta i sięgnął po czarną kurtkę- Idziemy?
-Zabijesz mnie-westchnął ale wyznanie chłopak sprawiło mu tyle radości że zgodziłby się na wszystko.

Eric był bardzo podekscytowany i Logan znów zaczął się zastanawiać czy taka wyprawa to coś dobrego. On już od kilku minut czuł specyficzny zapach klubu. Te wszystkie spocone ciała, sex, muzyka, morze alkoholu. To nie było miejsce dla tego niewinnego chłopca ale był bezradny. Jedyne co mógł zrobić to być przy nim i mieć pewność że wszyscy wiedzą że należy tylko do niego. Objął go jeszcze mocniej i weszli do zaciemnionego lokalu.
-Nie przypuszczałem że  tak tu będzie- Eric rozglądał się zaciekawiony
-Nic specjalnego- prychnął i poprowadził go w stronę baru
-No tak ty bywałeś- zmarkotniał nagle- Piwo?
-A nie masz za mało lat?- Zapytał gdy pomagał mu się wspiąć na wysoki barowy stołek. Wiedział że Eric świetnie sobie poradzi ale musiał go dotykać
-Robię takie rzeczy....- zaczął i zamilkł bo tuż przed nimi zaczął tańczyć bardzo przystojny mężczyzna. Wysoki opalony blondyn który wyraźnie zapraszał go na parkiet. Logan zrobił krok do przodu i zasłonił ukochanego. Tamten tylko wzruszył ramionami i zniknął w tłumie.
-Ale tylko jedno- westchnął i pochylił się by go pocałować. Wiedział że tak będzie. Już się w nim gotowało a byli tu tylko kilka minut.
-Może być- uśmiechnął się i położył głowę na ramieniu mężczyzny po czym przyłożył usta do jego ucha
-Pamiętaj tylko ty się liczysz- polizał go w szyję i zaczął kołysać się w rytm muzyki. Logan jęknął i zaklął w duchu. Jeśli uda im się przeżyć bez problemu tą wizytę to z Radą pójdzie mu jak z płatka.

Eric już wcześniej pił ale dziś było inaczej upajał się bardziej atmosferą i ludźmi niż trunkiem i tak bardzo łagodnym. Wiedział że wielu mężczyzn się im przygląda a jego wilkołak kilka razy potrząsa przecząco głową. Zdał sobie sprawy że nie tylko Logan w ich związku jest zazdrosny.
Zeskoczył z krzesła i wziął go za rękę.
-Chcę zatańczyć- wilk czuł determinacją i zazdrość bijącą z ukochanego i uśmiechał się w duchu. Może jednak byli bardziej dobraną parą niż myślał.
-Z przyjemnością- odwrócił go tak że plecy chłopca przylegały do jego szerokiej klatki piersiowej objął go i pochylił głowę. Miał teraz usta na tej wspaniałej kuszącej szyjce. Warknął cicho i zaczął kołysać ich ciałami. Mimo że muzyka była szybka on poruszał się powoli bardziej zmysłowo. Eric jęknął i wypuścił głośno powietrze. Poczuł erekcje kochanka i przysunął się jeszcze bardziej chociaż wcześniej było to niemal niemożliwe. Zamknął oczy i już nie słyszał żywej głośniej muzyki która zapraszała do szaleństw. Teraz liczył się tylko mężczyzna i powolne ruchy jego bioder. Mógłby tak spędzić wieczność. Logan całował go w ucho i po szyi. Zaczął się podniecać i nagle poczuł że coś jest nie tak. Ciało za nim stężało i on sam otworzył oczy.
Zamrugał. Przed nimi stało dwóch rosłych mężczyzn. To byli tylko ludzie ale mimo wszystko mogło być niebezpiecznie tym bardziej że niemal czuł zmianę ukochanego.
-Mały może teraz pobawisz się z nami?- Jeden z nich wyciągnął ku niemu rękę a drugi  stojący bliżej pogładził go kciukiem po dolnej wardze i nagle zza jego pleców wyskoczył wilk. Powalił ich obu potężnymi łapami i pochylił pysk
-Logan!!- Wrzasnął chłopak i zacisnął dłonie na ogonie zwierzęcia- Zostaw!
Bestia odwróciła się w jego stronę i obnażyła ostre zębiska.
-Bo sobie pójdę- chłopak podszedł jeszcze bliżej i na te słowa wilk złagodniał i odsunął się od mężczyzn i zaskomlał smętnie.
Eric zamknął oczy i  westchnął. Wymruczał kilka słów w obcym języku i gdy znów spojrzał na świat byli już w alejce za klubem a zamiast zwierzęcia patrzył na niego czerwonymi oczami mężczyzna. Zanim chłopak zdążył się poruszyć Logan naparł na niego i boleśnie przycisnął do ściany. Złączył ich usta w namiętnym niemal gorączkowym pocałunku i chłopak w oka mgnieniu przestał być na niego zły.
Gdy oderwali się od siebie szukając oddechu uśmiechnął się tylko
-Wracajmy do hotelu
-O tak- wysyczał mężczyzna i wziął go za rękę. Mógł poprosić żeby czarodziej ich tam przeniósł ale to co zrobił w klubie było i tak dużo na jego wciąż niestabilne moc. Dlatego niemal biegli.

-Eric!!- Zatrzymali się nagle chłopak zadrżał. Po drugiej stronie ulicy stał Noah- Co się tu do cholery dzieje!?- Był już przed nimi
-Tato bo wiesz....- zaczął ale umilkł pod spojrzeniem ojca
-Panie Wagner ja i pana syn...
-Lepiej nie kończ- pstryknął palcami  i tuż przy jego stopach pojawił się bagaż chłopaka- Dopilnuję byście się już nigdy nie spotkali- wziął syna za ramię i nie zważając na jego protesty już mieli odejść
-Tato stój- Eric znalazł w sobie odwagę i podszedł do ukochanego. On sam był niemal chory z bezsilności a jeśli zacząłby walczyć czy się kłócić skończyłoby się to tragiczne- Ja i Logan jesteśmy razem i się kochamy. Nie możesz z tym nic zrobić- wziął go za rękę- nie pozwolę na to
-Jesteś niepełnoletni i  to ja decyduje o tym co dla ciebie dobre. Możesz myśleć że go kochasz, może ci się podobać ale to nie pójdzie dalej. Eric jeśli nie wrócisz teraz ze mną do domu McCoy opuści naszą społeczność dopóki ja żyję nie wróci. Robię to  dla twojego dobra
-Kochany idź z nim- wilkołak się trząsł ale innego wyjścia nie było. Jeszcze nie. Jednak w  głowie już układał plan jak z tego wybrnąć. Nie rozdzielą ich.
-Ale...- zaczął zaskoczony
-Rozwiążę to- pochylił się i musnął wargami jego policzek- Wiesz że nie pozwolę nas rozdzielić
-Wiem- przytulił się jeszcze do niego i podszedł do ojca. W tym momencie nienawidził go z całej mocy.
Teraz Logan zacznie działać a czasu ma naprawdę niewiele.
Gdy zniknęli przez miasto rozległ się mrożący krew w żyłach skowyt.

7 komentarzy:

  1. Ten rozdział był niesamowity:)
    Mam nadzieję przeczytać więcej o zazdrości Logana ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Emm...ledwo otworzyłam bloga - zaczynam czytać - i mam prośbę...czy mogłabyś mi przesłać ten cudny obrazek który jest jako banner? *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wieczór w klubie nie do końca im wyszedł, ale przynajmniej byli gdzieś razem. Fajnie jest poczytać, że są gdzieś poza chatką.
    Tylko dlaczego Noah był w Londynie? Eric i jego siostra będą się musieli nieźle namęczyć z tłumaczeniem. Bądź co bądź mieli ten czas spędzić razem.
    Nie mogę się doczekać konfrontacji Erica z ojcem i Logana z Radą.
    Weny!
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jak zawsze. Chce klotnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się awantura, zaborczy i niecierpliwy Logan pewnie narozrabia.
    Zazdrosny głupek cierpi męki, ale to jego sprawa, Eric ma oprawo sie zabawić.
    Tak przy wszystkich sie przemienił? Dziwne.
    Eh ten Wagner, wszystko wie lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj tak, awantura? Bianca! To będzie rzeź! Ojciec zamknie go w 4 ścianach jak nic, i będzie pilnował 24 godziny na dobę.
    UUa,,, boję się. Uciekam czytać dalej;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    niesamowity rozdział... wyjście do klubu i akcja w nim... oj Logan staje się bardzo potulny przy swoim czarodzieju... co tam właściwie robi Noah? Ach... a było tak pięknie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń