piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 7

Noah i Eric znaleźli się w salonie. Mężczyzna był wściekły na swoje najmłodsze dziecko. Nie chodziło o to że całował mężczyznę ale dlatego że był to McCoy a tego nie mógł znieść.
-Czy ty oszalałeś?!- Krzyknął
-Tato to nie tak- jęknął chłopak. Był trochę przestraszony ale postanowił powalczyć o swoje- Logan... znaczy....
-Eric wiesz co zrobiła jego rodzina- usiadł i starał się opanować złość.  Mimo wszystko starał się uspokoić
-Tak i to było ponad 100 lat temu- jęknął- oni  są bardzo mili i nie robią nikomu krzywdy
-Synku ja nie mówię że to źli ludzie ale jeśli ten Logan.. po prostu się o ciebie martwię. Jeśli go odrzucisz jeśli coś zrobisz nie tak może zrobić ci krzywdę- do salonu wszedł Tom zdziwiony że ktoś jest w domu
-Coś się stało?- Zapytał zajmując swój ulubiony fotel
-Nic- szybko odpowiedział Eric
-Nie skończyliśmy- Noah jednak nie dawał za wygraną- Jeśli zobaczę go obok ciebie... Jeśli znów cię tknie. To trzeba dusić w zarodku
-A może ja chciałem go pocałować?- Zdobył się nagle na odwagę a z nieczynnego kominka posypały się iskry. To zwabiło do salonu Emmę. Dziewczyna popatrzyła na zebranych i usiadła by przyjrzeć się biegowi wydarzeń. Rodzeństwo wymieniło zdumione spojrzenia ale nikt nie zwracał na nich uwagi
-Eric on jest niebezpieczny- mężczyzna ukrył twarz w dłoniach- Nie chcę żeby coś ci się stało. Jesteś przystojnym mądrym chłopcem i na pewno kogoś znajdziesz. Nie musisz się wiązać z pierwszym lepszym wilkiem. Nie spotkasz się z nim.
-Tato- chłopak zmienił ton. Było mu smutno że jednak mu nie ufają. Nie był dzieckiem i wiedział co robi. A przynajmniej miał taką nadzieję.
-Wspólnota ich przyjęła pod pewnymi warunkami.  Wiesz że możesz się spotykać z kim chcesz. Jeśli jednak zobaczę go obok ciebie raz jeszcze cała rodzina stąd zniknie. A ciebie wyślę do szkoły- Noah wyszedł z salonu zostawiając całą trójkę. Wszyscy patrzyli na siebie ze zdziwieniem i siedzieli niemal bez ruchu.
-Ty i Logan McCoy?-  Pierwszy odezwał się Tom
-To nie tak- Eric uśmiechnął się i zarumienił- On jest arogancki, zarozumiały, chamski i nachalny ale podoba mi się- spuścił wzrok- i dziś się pokłóciliśmy wybiegłem za nim i jakoś tak wyszło że się pocałowaliśmy
-Nasz mały braciszek dorasta- Kelly objęła go od tyłu i przycisnęła do oparcia kanapy- Co wy na to? Wiem że tata ma uraz do tej rodziny i wszyscy wiemy dlaczego....
-Ale Eric nie spotkałby się z nikim kto  chciałby mu zrobić krzywdę jeśli wszystkie jego moce są nie stabilne to działa bez zarzutu- Emma podjęła temat.
-A ja nie wiem czemu tata wciąż chowa urazę- Matt wszedł do salonu z córeczkę na rękach- Wiem co się stało ale mimo to przecież każdy powinien dostać drugą szansę. No i to nie jest tak że to ten Logan zrobił czy też jego ojciec
-Więc zgadzamy się że powinniśmy porozmawiać z tatą i pomóc Eric'kowi?- Zapytał Tom- Nie to że mam coś przeciwko ale stary zastanów się jest  wilkiem a ty jesteś bardzo młody jeśli się zejdziecie to będziesz z nim na całe życie. A co jeśli to tylko zauroczenie?
-Przecież nie mówię że z nim będę. Trochę mnie boli to że tata mi nie ufa
-On cię boli- Emma wzięła bratanice na ręce  i pogłaskała po policzku. Dziewczynka roześmiała się- I rozumiem go trochę ale jeśli mu udowodnisz że nic ci nie będzie nie z jego strony może w końcu się uspokoi.
Może- Eric wstał i ze spuszczoną głową poszedł na górę. To wszystko było nie tak. A on dobrze wiedział że Robin miał rację że jego moc zadziała w pełni tylko przy nim. Lubił go nawet mimo tego jak się zachowywał. No i wciąż miał przed oczami jego nagie ciało.  Wszedł do sypialni i rzucił się na łóżko po czym zaczął krzyczeć w poduszkę.

Dylan był wściekły na syna. Bardzo zależało mu na powrocie w rodzinne strony. Miał tu dobrą pracę i wszyscy byli jakby szczęśliwsi a tu takie coś.
-Wagner! Jak nisko upadłeś synu!- Jechali do domu i Logan nie mógł wyskoczyć z samochodu mimo że warczał i szarpał się bez przerwy- Nigdy nie wtrącałem się w to jakich i ilu kochanków sprowadzasz do domu ale na to nie pozwolę!
-On jest mój!- Warknął nagle i wyciągnął pazury żeby zaatakować ojca- Jestem dorosły i nie masz prawa mi zabronić
-Jestem twoim Alfą!!- Dylan zatrzymał samochód i przytrzymał ręce syna- Jeśli go chcesz. Jeśli masz zamiar wiązać się z tą rodziną. Jeśli on jest tego wart. Jeśli tak bardzo cię zaślepił i uwiódł. To dobrze ale nie masz wstępu do domu. Stracisz watahę. Rodzinę- Na te słowa  Logan znieruchomiał i zamrugał bardzo powoli.
-Przepraszam-  spuścił wzrok i nabrał powietrza by się uspokoić. Nie chciał stracić rodziny ale kochał małego czarodzieja. Rozpętał kolejną walkę a chciał zażegnać wszystkie spory
-Ja też- spojrzał na syna- Nigdy nie polubię tej rodziny zabili nam przodka. I wiem że to on zabił im kogoś wcześnie- potarł czoło ze zmęczenia- Nigdy nie walczyłeś tak o nikogo... Logan proszę nie zakochuj się w nim. Nie pomogę ci nie tym razem
-Jest możliwe że się pogodzicie.... chociaż będziecie się tolerować?- Zapytał po chwili
-Nie. Tego nie da się pokonać- znów włączył silnik- Podczas pełni zostaniesz w domu
-Tak- zgodził się. Miał 26 lat ale nigdy nie czuł się bardziej jak dziecko. Ojciec nigdy tak go nie traktował.
Mimo to nie zrezygnuje z Eric'ka. Będzie tylko musiał wymyślić  coś innego.  Chłopak jeszcze będzie jego.

Eric wyszedł z domu po zachodzie słońca. Wiedział że rodzina wciąż dyskutuje o tym co się dzieje o tym na czym przyłapał go tata. Nie chciał tego słuchać.
Skierował swoje kroki do lasu. Wychował się tu i mimo później pory nie bał się tam wchodzić. Nawet jeśli spotka jakiegoś wilka nikt go nie zaatakuje. Już dawno mama o to zadbała i nakazała mu nosić magiczny wisiorek który sprawiał że jest niewidzialny dla nich.
Nawet nie wiedział kiedy doszedł do miejsca gdzie Logan pocałował go po raz pierwszy. Uśmiechnął się na samo wspomnienie. Nagle usłyszał ciche warczenie i stanął twarzą twarz z na wpół przemienionym mężczyzną. Zamknął oczy i miał nadzieję że znajdzie się w domu. Jednak poczuł nagle że ciepły oddech niemal zwierzęcego pyska otula jego twarz. Uchylił powieki tylko po to by spojrzeć w piękne dzikie oczy Logana. Poczuł język na policzku i jęknął cicho. Mężczyzna zmienił się w człowieka i wziął go w ramiona całując nieprzerwanie. Eric odwzajemniał pieszczoty trochę bardziej nieśmiało ale Logan był zadowolony i nie zamierzał przestać. Chłopak również chciał więcej. Każdą komórką swojego rozpalonego ciała.

6 komentarzy:

  1. Ojciec Erica ma dość dziwne poglądy, stara rodzinna waśń jest dla niego ważniejsza od syna. Patrzy na Logana prze pryzmat rodzinnego dramatu sprzed stu lat. Nawet nie próbował go poznać. Dobrze, że rodzeństwo chłopaka jest o wiele rozsądniejsze.
    Dylan jeszcze gorszy, grozi wręcz wyrzuceniem z watahy. Tatusiowe dali z siebie wszystko. Całkiem pogłupieli i to z powodów, których nawet do końca nie znają. A już to zdanie –proszę nie zakochuj się nie rozwaliło. Jakby człowiek potrafił sterować swoimi uczuciami.
    I wygląda na to, że tatusiowie tylko nakręcili swoje pociechy jeszcze bardziej, co było do przewidzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdać im milke na zgodę XD
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu ja chce kolejna klotnie miedzy Erickiem a ojcem !:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli wilczek nie został w domu. Może to i dobrze. Chociaż uważam, że najpierw powinni porozmawiać. Tak na trzeźwo.
    Jeśli chodzi o ich ojców... Chyba nie wiedzą, że zakazany owoc smakuje najlepiej ;) Mam nadzieję, że obie rodzinki wytłumaczą im, że takie zakazy nie mają sensu.
    Weny!
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  5. Już się bałam, że wilczek go zaatakuje, chociaż może się tak stać, a jeśli będzie zbyt brutalny ? Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze...
    Martwię się o ich ojców,, ,nie chce kolejnej wojny między nimi
    Twoja Maru ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    ech ich tatusiowie są okropni a jeden gorszy od drugiego, patrzą na wszystko przez pryzmat tragedii sprzed stu lat... nie myślą w ogóle o własnych dzieciach...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń